Na
pewno ta aksamitka z mojego ogródka
dumna potomkini Azteckich zgodnie z ich pradawnymi wierzeniami przyprowadzi
Dusze naszych Zmarłych do domów i zasiądziemy do wspólnej uczty jak wierzono w
dawnych kulturach i weselono z tego powodu…..
Jakże wiele
zabrało nam chrześcijaństwo- ludowe obrzędy, święte drzewa, naiwność i radość
życia. A cóż w zamian? Pompatyczne ceremonie gdzie ponurzy księża w szatach
żywcem z egipskich odwzorowanych, zakazy, nakazy a gdzieś daleko samotny dobry
miłujący wszystkich Jezus…..
Dzisiaj
towarzyszą mi słowa ks. Jana Twardowskiego (1915-2006), bo przynoszą OPTYMIZM :
„Odeszłaś cicho, bez słów pożegnania.
Tak jakbyś nie chciała, swym odejściem smucić…
tak jakbyś wierzyła w godzinę rozstania,
że masz niebawem z dobrą wieścią wrócić”
Te
wieloznaczne słowa ks. Jana, to nie
tylko OTUCHA w te ostatnie dni podniosłe, radosne choć niepokojące które dzieją
się na naszych ulicach ale też NADZIEJA i dziecięca wiara, że można stamtąd wrócić z „dobrą wieścią”….
Może w tych
prostych zrozumiałych słowach ks. Jan nawiązuje do dawnych wierzeń, które są Mu bliższe niż codzienny ponury
patos kościoła…. Nie wiem, ale przypominam to co było kiedyś w naszej tradycji
i trwa w innych kulturach a wywodzi się z prekolumbijskich m.in. Azteckich
wierzeń ….
Może jednak ta aksamitka z mojego ogródka dumna potomkini
Azteckich aksamitek, gdzie się narodziły i miały działanie magiczne przyprowadzi Dusze naszych Zmarłych do domów i
zasiądziemy do wspólnej uczty jak wierzono w dawnych kulturach i weselono z
tego powodu…..
Ale najpierw
będzie o tym jak było kiedyś u nas….
Pogańskie święto zmarłych to Dziady od
prasłowiańskiego słowa oznaczającego „ojca
ojca, ojca matki”, człowieka zajmującego honorową pozycję w rodzinie,
przodka lub po prostu starca. Jednak drugim znaczeniem było „duch”, „demon”,
„bożek domowy”, „cienie w kątach izby”, „zaduszki” ale też „duch opiekuńczy
domu” choć także „czart” czy „nieczysta siła”
Dziady to też zbiór przedchrześcijańskich obrzędów a czasie który
dochodzi do „ obcowania żywych z umarłymi” gdyż w tym dniu dusze przodków
wracają do siedzib gdzie żyły na ziemi….
Święto obchodzono dwa
razy do roku- Dziady wiosenne w
zależności od faz księżyca ok 1 i 2 maja i jesienne w noc 31 października/1
listopada. Był to czas nieomal fizycznego spotkania z duchami przodków by
niejako przypomnieć im o tym, że są potrzebni jak kiedyś dla opieki nad rodziną
a także by dobrze się czuli w tym drugim
nieznanym nam świecie.
To Święto fetowano w
domach, na wzgórzach pod świętymi drzewami, w miejscach uznawanych za święte a
nawet kaplicach często budowanych na dawnych miejscach kultu pogańskiego lub
bezpośrednio na grobach konsumując specjalne dania zawierające miód, kaszę,
jajka i popijając solidnie wódką wierząc, że z nimi ucztują duchy przodków.
Charakterystyczne było,
że każdy z domowników dzielił się z
Duchami posiłkiem – zrzucając lub
wylewając nieco ze swojego kieliszka na lub pod stół albo na grób.
W niektórych kręgach
kulturowych zapewniano także swoim duchom
kąpiel i rozgrzanie się przygotowując saunę.
Niekiedy
rozpalano ognisko które miało wskazać DUSZOM
miejsce
pobytu żywych członków rodziny i
oświetlać im drogę by trafiły do swoich i ogrzały się przy
wspólnym ognisku. Ponoć nasza tradycja
zapalania zniczy na grobach wywodzi się właśnie z tego pradawnego zwyczaju.
Ogniska rozpalano
także czasem na rozstajach dróg- i to one maiły zablokować dostęp z zaświatów różnych złych demonów,
które w tym dniu szczególnie chcą być z ludźmi.
Interesujące było
traktowanie wędrujących żebraków. W wyobrażeniach ludowych byli postrzegani
jako „łącznicy z tamtym światem” i też nazywano ich Dziadami. Zapraszano do
domów, ofiarowywano jedzenie- zwykle specjalnie przygotowywane lub kiedyś
ulubione przez przodków ale też jakieś
kwoty pieniężne. W ten sposób proszono żebraków o modlitwy za dusze zmarłych
ale też pośrednio poprzez tych ludzi „dzielono się ze zmarłymi jadłem”.
Po posiłku nie zrywano
się nagle od stołu by nie wystraszyć DUCHÓW, nie sprzątano ze stołu bo może
DUCHY jeszcze chciały się pożywiać, nie wylewano wody po umyciu talerzy i garnków za
okno gdyż można by było oblać przebywające tam DUSZE, nie palono w piecu, gdyż właśnie
tamtędy dostawały się do domu.
W tym czasie nie wykonywano też żadnych prac by nie zakłócać spotkania, nie można było szyć by nie przyszyć DUSZY która musi wrócić do swojego świata….
Zwyczaj przetrwał w rejonach wschodniej Polski, na Białorusi,
Ukrainie i części Rosji, gdzie nadal panuje zwyczaj przynoszenia na groby
symbolicznego jedzenia w podwójnych glinianych dzbanach.
Z nadejściem
chrześcijaństwa rozpoczęto walkę z
pogańskimi obrzędami, ale jednocześnie
niektóre były przyjmowane, m.in. w celu „przykrycia” ich pierwotnego znaczenia.
Pogańskie święta zastąpiono
chrześcijańskimi i w ten sposób
mamy święto zmarłych czy zaduszki, a na cmentarzach odprawiane są msze,
cmentarnymi alejkami kroczą procesje i święcone są groby.
MEKSYK
Meksykanie jak wszyscy
ludzie boją się śmierci, ale próbują ją „oswoić” a dzień kiedy w wierzeniach
DUCHY przodków przybywają do swoich rodzin, jest dniem szczególnie radosnym.
Dokładnie w czasie
naszych Świąt od ponad 3000 lat, jeszcze z czasów epoki prekolumbijskiej kultury Azteków czy Majów, wywodzi się radosne
święto zabawy czczące pozagrobowe życie zmarłych i więzy rodzinne.
W 2003 roku obchody
Dnia Zmarłych w tym kraju zostały
proklamowane Arcydziełem Ustnego i Niematerialnego Dziedzictwa
Ludzkości, a w 2008 roku wpisane
na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO..
Tradycja dawnych ludów
Meksyku rozpowszechniła się tam, gdzie docierali tj. do Ameryki Centralnej ale
też do wielu miejscowości w USA i zadziwiające, że nawet do Pragi i Nowej
Zelandii przyjmując często charakter artystyczno- rozrywkowy. Stanowią tam
alternatywę dla miejscowych smutnych chrześcijańskich obyczajów tego święta jak
i mocno skomercjalizowanego Halloween wywodzącego się z tradycji celtyckiej.
Gdy w XVI w. do Meksyku przybyli konkwistadorzy z Hiszpanii, tradycyjny
festiwal przenieśli na okres obecnego święta zmarłych , połączono tradycyjne
obrzędy z chrześcijańskimi. Podczas gdy Halloween
jest dniem czarownic, to meksykańska tradycja to czas hucznych zabaw i biesiad
całych rodzin żyjących i zmarłych. W
skład posiłków wchodzą m.in. chleb zmarłych – specjalne różnokształtne słodkie ciasto z jajkiem w środku, zrobione z
cukru doprawione czekoladą- „ludzkie
czaszki”, figurki zajączków z lukrem oraz
tequilla….
Groby są dekorowane
kwiatami, z obowiązkową meksykańską aksamitką hodowaną jeszcze przez Azteków
zwanego w Meksyku Kwiatem Zmarłych. Aksamitce przypisuje się szczególną rolę-
ma moc wzywania i prowadzenia dusz zmarłych do ołtarzy ku ich czci.
Gdy nie można z jakiś
powodów odwiedzać grobów zmarłych,
wznosi się w domu ołtarzyk z ofiarami takimi jak wymienione, ale też butelki z
alkoholem, cygara, a dla dzieci zabawki. Dary umieszcza się przy portretach
zmarłych a obok zapala woskowe świeczki.
Ogólnie panuje radosny
a nawet wesoły nastrój, gdyż wszyscy czują, że ich zmarli przyprowadzeni przez
pąki aksamitek są obok i wspólnie
ucztując także się cieszą….