Nie poszłam do kina na film ” Kler ” z powodu ciekawości – bo nie lubię filmów o brudach tego świata, a jestem na bieżąco ( prawie ) w informacjach nt, które zewsząd napływają.
Ale ostatecznie wylądowałam w kinie, bo nalegał mąż ( ostatnio wszędzie Mu towarzyszę), ponadto Jurek po obejrzeniu chciał dyskusji – a też po głębszym rozważeniu – dla zamanifestowania , że jestem z tych którzy protestują przeciwko temu co się dzieje w Kościele. i chcą zmiany.
Więc byłam i piszę na gorąco.
Pomimo powszedniego dnia pracy i szkoły , wczesnej godziny 11, 45 oraz wielokrotnych seansów od niedzieli bodajże – nadal tłumy stały w kolejce do kas Multikina w podwarszawskich Jankach. Przewaga starszych ludzi, o inteligentnych twarzach , świetnie ubranych – sportowo, jak lubię – miłe towarzystwo. Jakaś więź niewidoczna – sympatyczne rozmowy – byliśmy jednością. Nie widać twarzy wykrzywionych nienawiścią, wrogich. Ci zostają w domach i słuchają swojego proboszcza. Jednak może powoli i do nich dotrze, że źle się dzieje w naszym Kościele i że film nie jest przeciwko nim , ale ma przynieść Wielkie Oczyszczenie. Może to utopia, ale nawet kropla drąży skałę…..
Na widowni była cisza, tylko z różnych miejsc rozlegały się głośne śmiechy młodych , gdy biskup czy inny purpurat mówi k…a. Znamienne. Czyżby jak napisał jakiś komentator w internecie – młodzi przychodzą , by potem opowiedzieć, że było zajebiście bo lała się wóda. Nie wiem. Może młodzi też czegoś szukają. Jakiejś prawdy. Chcą wiedzieć – i to oni będą decydować w przyszłości – bo to ich życie. Wierzmy w to. !!!
Wszystko, no prawie wszystko co się dzieje w filmie znam z gazet – więc żadnego zaskoczenia . No prawie żadnego, ale o tym później .
Jak napisałam do Grupy w Messengerze lubię filmy pokazujące Piękno. Wystarczająco dużo Zła i Brudu widzimy wokół. Piękno jest dla mnie. Ale ponoć tylko Prawda – nawet naga i okrutna może nas wyzwolić. Niech tak się stanie !!!!
Piękno, które wyłapuję jak spragniony wody – znalazłam jedynie w dwóch scenach – jednej , gdy pada wspaniały deszcz – zasłaniając cały brudny świat ….i w drugiej gdy jeden z księży, którego wspaniale gra, zawsze świeży, przekonywujący , pomimo tak wielu ról filmowych, w których możemy go oglądać – Więckiewicz – kocha się ze swoją kobietą . Scena to krótka ale pełna czułości – choć zupełnie nie dynamiczna – ot, po prostu uroda ciała , delikatność uczucia i seksu – scena to bardzo ludzka – naturalna i wzruszająca. No i jeszcze zachwyciły mnie zdjęcia pięknego kościółka – maleńkiego, samotnego wśród pól na wzgórzach. Jakby symbol, że może być pięknie …..odezwała się wówczas tęsknota za dawnymi dziecięcymi przeżyciami, gdy wszystko wydawało się prawdą ….
Poza tym jest brutalna opowieść o mafii – to obrazy z naszego Kościoła, który zdominowali ludzie niegodni zaszczytów, które pełnią, niegodziwi, przebiegli i pazerni . Jest też dużo o pieniądzu, który zupełnie niekontrolowany, chaotycznie wydobywany od wiernych rozsypuje się wokół i służy nie takim celom, na które powinien być przeznaczony. I opowieść o ustawionych przetargach oraz bezwzględnej grze w staraniach o wyjazd do Watykanu ….
Jest to film dla mnie tragiczny, przerażający , film o samotności księży , przeraźliwej, pustej, zalewanej wódą …
Aktorzy :
– Janusz Gajos – jakoś mniej wyszedł ponad swoją „sztampę „ – choć tu dostał taką rolę – właściwie jednoznaczną moralnie , bez dylematów które mógł zaprezentować np. w „Żółtym szaliku”. Może się już trochę opatrzył – widać, że rutyniarz.
Za to dla mnie nadal wspaniali i przekonywujący nieustanną świeżości są :
Robert Więckiewicz w roli księdza, który ostatecznie porzuca sutannę . Ale zanim to nastąpi przeżywa dramat – konflikt wewnętrzny pomiędzy miłością do kobiety ( znakomita Joanna Kulig ) a tym, że kiedyś ślubował kapłaństwo i celibat– czego nie mówi – ale za to z pełną szczerością oznajmia ukochanej, że umie tylko spowiadać. Szarpany tym konfliktem – zachowuje się jak większość pazernych księży – i „ zalewa robaka „ – jak się mawia wśród naszych …..ale gdy przychodzi wyzwolenie w postaci decyzji ostatecznej – porzucenia sukni kapłańskiej i rozpoczęcia nowego życia z rodziną – staje się innym człowiekiem. To piękne i budujące jest widzieć jak odzyskuje człowieczeństwo …..
I jeszcze Arkadiusz Jakubik – chyba przede wszystkim Jakubik – ksiądz pedofil. Gra przejmująco , jest samą prawdą. Jego bardzo zawiła ścieżka ku wyzwoleniu – zresztą zakończona tragicznie porywa. Powoli odwija się wątek sięgający czasów historycznych – gdy nastawała w Polsce wolność – jego dzieciństwo jako ministranta – proboszcz – molestowanie. I…. wybranie dla siebie życiowej roli księdza – seminarium – próba szlachetnego życia – i bagno w którym tonie – ratując się podejmuje beznadziejną walkę o ujawnienie prawdy – przegrywa, choć jeszcze symbolicznie żegna kolejnego młodego kleryka – który chyba pójdzie inną drogą – trzeba wierzyć, choć temat potraktowany jakby powierzchownie ale jest w nim nadzieja na „światło” . Przegrywając walkę – sam wybiera śmierć – odchodzi w samotności – zamknięty szerokim kręgiem wiernych – gapiów , który układa się w kształt serca – sam jeden wśród tłumów …….
Nie chcę opowiadać szczegółów – ale choćby dla tej roli warto obejrzeć ten film.
I warto obejrzeć także z powodu czegoś, czego się właśnie dowiedziałam – choć może powinnam to wiedzieć – bo w psychologii i w życiu przecież zjawisko ojca tyrana maltretującego syna i niewidzialne przekazywanie „ pałeczki „ synowi, by zachowywał się tak samo – jest znane. Agresja rodzi agresję. Przemoc rodzi przemoc. Tak bardzo dziś tego dotknęłam. Smarzowski mi opowiedział o tym, jak bardzo są zniewolone dusze ministrantów – molestowani – okrutnie doświadczani w dzieciństwie – co dla mnie jest zbrodnią na tych młodych duszach – idą dalej drogą ku kapłaństwu. Jak ćmy lgnące do światła, pomimo śmierci które ono im przynosi. Zostają więc kapłanami i wkrótce sami czynią zło. Zło rodzi zło….. To nieco inne wytłumaczenie zjawiska, niż to o którym czytałam. Otóż kilkakrotnie pisali doświadczeni psychologowie, że pedofilia rodzi się w seminarium, gdzie zabrania się kontaktu z kobietami, w przyszłości zalecając celibat, co powoduje zahamowanie w rozwoju emocjonalnym i lęk przed kobietami – łatwiej im zdobywać dzieci i na to mają odwagę ….. a może jedno i drugie wytłumaczenia się ze sobą wiążą – nie jestem psychologiem, ale wiem, że pedofilia powinna być karana tak jak zadanie komuś śmierci…
Pomimo wszystko ten film przynosi nadzieję – że Kościół będzie powoli się oczyszczał – ujawnianie skandali – otwarte rozmowy – krok po kroku ……tylko wówczas już pewnie nie będzie chętnych do uczęszczania do kościoła – ludzie będą woleli tak jak ja modlić się w lesie ……
Dodałam 4.10.2018 : Dziękując Wam, Kochani za miłe komentarze – muszę niejako „ wybić „ to, co napisał Jurek :
„Wydaje mi się jednak, że gdy przegrywający walkę samotny kapłan wybrał śmierć przez samopodpalenie, to szeroki krąg wiernych – gapiów nie ułożył się w kształt serca, ale trójkąta a płonący w środku kapłan zbliżony był do „źrenicy” – to był znany symbol Boga – a scena właśnie pokazywała, że to samooczyszczanie jest bliskie Bogu „.
Faktycznie kształt kręgu ludzi i płonąca sylwetka księdza – choć dla mnie mająca kształt krzyża – może sugerować, że myślisz oryginalnie.
Nie interesowałam się tym tak dokładnie , choć tyle wiedziałam to, co podaje Wikipedia https://pl.wikipedia.org/wiki/Oko_opatrzno%C5%9Bci :
„Oko opatrzności (również wszystkowidzące oko) – symbol oka otoczonego przez promienie światła lub glorii, zwykle zamknięte w trójkącie. Jest czasem interpretowane jako symbol oka Boga pilnującego ludzi „ .
A na stronie otwierającej się linkiem http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/forum/107/n/3903 jest ciekawe uzupełnienie, skąd nasza religia czerpie ten symbol .
Jednak nigdzie nie znalazłam informacji, na temat, że w tym wypadku samospalenie jest miłe Bogu . Ciekawa interpretacja Jurku . Może coś więcej dodasz na temat.
* zdj. własne