Orhan Pamuk
Elif Safak
To oni zaprosili nas do innego zaczarowanego świata….zdj z netu
Po niewielkim przerywniku spowodowanym Imieninami mojego Taty, wracam do końca opowieści o Turcji, którą zatytułowałam Zaproszenie do innego świata.
Tym tytułem chciałam się odciąć od tego co nas otacza. Od politycznego zgiełku, od galopującej nienawiści i historii która ’kołem się toczy’- co nie daj Boże, by stało się prawdą. Odpocznijmy więc od współczesnych lęków, dygotu nawet lub depresji.
Wróćmy w dawne czasy, gdyż są już bezpieczne dla nas, bo zasłonięte szczelną choć niewidzialną kurtyną lat a nawet wieków które przeminęły….
Było tu już o Orhanie Pamuku, tureckim nobliście i jego „Stambule”, którym zaraził mnie pragnieniem ujrzenia tego miasta z rozkołysanego pokładu statku. Postanowiłam popłynąć i przeżyć niezwykłą przygodę. Jednak niespokojne czasy i moje biegnące coraz szybciej, z zadyszką już, nieubłaganie, lata stanowią granicę, której już nie przekroczę.
Ale mogę sobie wyobrazić…
I oto jestem, miasto wyłoniło się na horyzoncie, jeszcze uśpione, jeszcze czarne zmrokiem ale już gdzieniegdzie bielejące świtem, by na naszych oczach pojaśnieć wybudzić się i do nas uśmiechnąć. Jest pięknie wyniosłe i umajone meczetami , których minarety strzeliste wiodą prosto do Pana Boga, niezależnie jak kto Go nazywa.
I z tego” miejsca, skąd widać światło”czyli minaretu już łka muezin , pewnie z głośnika, ale głos jak żywy i wzbija się w niebo i pulsuje i ogrania nas tym orientalnym klimatem i zaprasza by pójść wąskimi uliczkami starego miasta i poszukać ludzi. Wyczytać na ich twarzach to co opisuje Pamuk- i ową romantyczność czasem tragiczną i łaskawość dla innych i łzy nieszczęsnych nieszczęśliwych kochanków zaklęte w kamień nad Bosforem i ślady dawnych lat i całą tą literaturę wyczytać….
Bo tym razem będzie o pani Elif Safak.
Ta turecka pisarka, urodzona o jedno pokolenie później niż Pamuk ( on rocznik 1952 a ona 1971), bardziej od niego światowa, bo przyszła na świat we Francji, potem wyemigrowała z matką, nauczycielką, do Hiszpanii i gdy już dojrzała i stała się świadoma swoich korzeni, wróciła do Turcji. Jednocześnie porzuciła nazwisko ojca, przyjęła drugie imię matki za swoje , ukończyła w Ankarze studia gender i stosunki międzynarodowe oraz obroniła pracę doktorską. Otrzymuje liczne stypendia zagraniczne, z których korzysta z ochotą ale zawsze wraca, wraca do kraju swoich przodków i zanurza się w jego klimatach.
I pisze powieści, pierwszy najsłynniejszy bodaj „ Pchli targ”, potem „Lustra”, które mniej mnie wciągnęły i wreszcie pojawia się u nas jej powieść„ Uczeń architekta”. Książka dla mnie niepowtarzalnie przejmująca , pełna klimatów i niezapomniana. Jest pięknie napisana, świetnie przetłumaczona wciąga bez reszty i pozostawia trwały ślad w takim czytelniku jak ja… Książka snuta jak opowieści w Baśni Tysiąca i jednej nocy, czarowna, barwna i dziergana misternie złotą nicią. Historie w niej zawarte są pełne, zamknięte, cudnie ze sobą powiązane, nasączone ciepłem. Tak, to jest bardzo ciepła książka. .
To ta lektura zapamiętana na długo, zaprosiła mnie do spisanie tych wspomnień o Turcji, którymi Was, Kochani raczę od pewnego czasu zapraszając do innego świata.
Tak , to inny świat, odległy nieomal o lata świetlne, świat czasów Imperium Osmańskiego, panowania sułtanów Sulejmana Wspaniałego, Murada i innych .
Jest najpiękniejszą jaką czytałam historią miłości człowieka i zwierzęcia. O ich przywiązaniu, wzajemnym zrozumieniu i ukochaniu. To historia przyjaźni chłopaka- Hindusa z białym słoniem. Słoń biały rodzi się niezwykle rzadko i w tej akcji stanowi niezwykły prezent z Indii dla sułtana, a właściwie sułtanki . Razem ze słoniem przybywa do Turcji ów chłopak, opiekun słonia, tzw. kornak, gdyż nikt nie potrafi zrozumieć białego słonia, nikt nie jest w stanie się nim dobrze opiekować. Słoń nie potrzebuje mowy ludzkiej, by wyrazić swoje pragnienia, potrzeby i uczucia, które w mig rozpoznaje jego młody opiekun. Czas biegnie….
Inna historia, to nieszczęśliwa miłość do kobiety. Chłopak ów beznadziejnie zakochuje się w dziewczynie nie ze swojej kasty, ale nawiązuje z nią bliskie przyjacielskie relacje i jest wierny tej pierwszej jedynej miłości. Jakie to piękne….
Jak wspomniałam wcześniej Safak równolegle dzierga kilka historii, zręcznie je przeplatając, by nie znużyć czytelnika a jednocześnie podtrzymać jego zainteresowanie i poziom emocji. Pisarka jest dla mnie super! Ukłon w jej stronę jak również w kierunku tłumacza.
Chłopak poza swoim ukochanym przyjacielem- słoniem i pielęgnowaną w cichości miłością do dziewczyny , odkrywa swoją pasję. I to kolejna historia. Gdy kornak przypadkowo spotyka tureckiego wielkiego Architekta i budowniczego- Sinana, co oczywiście też wiąże się ze słoniem, ten Wielki Człowiek dostrzega zdolności chłopaka, zatrudnia go u siebie, naucza i pozwala na rozwój samorodnego talentu. Razem budują obiekty, które pomimo upływu wielu wieków można nadal oglądać.
I tu moje odkrycie, biję się w piersi, nic nie wiedziałam na temat tego Wielkiego Architekta- Sinana. Zmusiło mnie to do pogrzebania w necie i poczułam jak się rozwijam. Czyż nie piękne jest to uczucie gdy się ma tyle lat ile się ma. …a wieczny rozwój człeka leciwego…piękne, przyznacie….
Więc grzebię w necie jak młódka, uszy mam czerwone i chłonę nową dla mnie wiedzę.
Znajduję tu tylko zdjęcia budowli Sinana, ale też propozycje wycieczki jego śladami . Zachowane obiekty są one rozsiane po wielkim terenie dawnego Imperium Osmańskiego. Nie tylko w Turcji, ale też w Bośni, Mekce, Budapeszcie. Niesamowite, że był twórcą ponad 400 pysznych budowli, które możemy nadal podziwiać Jakże urocza musi być taka wycieczka tropami Sinana, choć pewnie wysoce wyczerpująca. Można nogi zedrzeć i doznać zawrotu głowy by obejrzeć te wszystkie Meczety , łaźnie, pałace, mauzolea, karawanseraje ( domy podróżne przy trasach karawan) , mosty, szkoły, akwedukty i szpitale …..
Sinan a właściwie Hoca Mimar , urodzony w 1489 r. , żył prawie 100 lat ! Aż trudno uwierzyć. Taki wymiar długowieczności w tamtych czasach, gdy i dziś to bardzo słuszny sędziwy i dostojny wiek, niewielu ludziom pisany….
Urodził się w chrześcijańskiej rodzinie w Anatolii jako Grek lub Ormianin, a na chrzcie nadano mu imię Józef.
Gdy miał 22 lata trafił na dwór sułtana w wyniku branki i służył przez 19 lat w korpusach janczarów.
Potem zamieszkał w Stambule, przeszedł na islam i przyjął imię Sinan.
W 1514, roku dostał się do oddziału inżynierów, a od 1528 roku został nadwornym architektem sułtana. Oby tylko jednego sułtana, – on był nadwornym architektem aż trzech kolejnych władców Imperium Osmańskiego- Sulejmana Wspaniałego. Selima II i Murada III…..
Pozostaję w zachwycie, że tyle wiedzy zdobyłam, jak bardzo poszerzyły się moje horyzonty. Jak bardzo ożyły moje marzenia, niedościgłe, ale wiecznie młode….
I jestem szczęśliwa, że mogłam się z Wami tym podzielić….
A wszystko się wydarzyło za sprawą tylko jednej przeczytanej książki . …
„ Uczeń architekta”…..Elif Safak…w tłumaczeniu Jerzego Kozłowskiego
To na razie tyle, jeszcze jeden wpis będzie, a właściwie cytaty samej Safak . Są tak dla mnie wartościowe i urocze, że nie będę ich przekształcała swoimi słowami, bo byłaby to profanacja….
Mapa Imperium Osmańskiego….tam można znaleźć budowle zaprojektowane i wykonane przez Wielkiego Architekta- Sinana
Zdjęcia z netu…..