Artykuł dr Chmielewskiej Jakubowicz.” Drugi szpital dziecięcy w Warszawie” ( 36 )

Artykuł dr Marii Barbary Chmielewskiej Jakubowicz zatytułowany „ Drugi szpital dziecięcy w Warszawie „ został opublikowany w tomie CXXXIV nr 2/ 1998 „Pamiętnika Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego” . Jest to rocznik zarządu Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego który ukazuje się od 1837 roku.

Ponieważ to czasopismo  jest dostępne w necie jedynie odpłatnie, zamieszczam  w tym blogu cały tekst artykułu, dzieląc go na jakby zamknięte tematycznie odcinki. Na zakończenie, jeśli mi się uda, podam całość w jednym wpisie…

 Oto ciąg dalszy… Poprzednie odcinki można znaleźć w tym blogu w zakładce „ Artykuł dr Chmielewskiej Jakubowicz”.

 

Cz.36

 

 

<<….Kolejną ważną sprawą jest konieczność umożliwienia dzieciom chorym nauki szkolnej. Szkoła przyszpitalna zorganizowana została w roku 1963 pod kierownictwem mgr Ewy Suffczyńskiej wraz z zespołem nauczycielek i przedszkolanek. Prowadzona była praca dydaktyczna dla chorych zakaźnych w zakresie szkoły podstawowej ( przy Szkole Podstawowej nr 239, ul. Złota 72) oraz codzienna opieka dla dzieci w wieku przedszkolnym. Ta praca personelu nauczającego ułatwiła dzieciom pobyt w warunkach szpitalnych. W latach późniejszych uczniów było mniej w związku z okresowymi remontami i zmniejszeniem liczby łóżek szpitalnych. Niekiedy nauczycielki uczyły dwoje, troje dzieci indywidualni z jednej klasy. Dzieci nie miały zaległości w opanowaniu programu szkolnego. Jeżeli hospitalizacja musiała trwać dłużej, np. tygodniami, pacjenci otrzymywali zaświadczenie ze stopniami z poszczególnych przedmiotów w celu okazania w szkole macierzystej ( wraz z kartą informacyjną przy wypisie ze szpitala). Rodzice wiedząc o tym, że dzieci w toku leczenia również się uczą, odnosili się do szkoły z uznaniem , z serdecznością: przynosili zeszyty, bloki do rysunków, kredki i inne pomoce, a nawet proponowali dostarczenie książek, ale szkoła miała podręczniki, całe komplety dla poszczególnych oddziałów zakaźnych.

   Dzieci przedszkolne, a zwłaszcza te, które uprzednio do przedszkola nie uczęszczały, po raz pierwszy w szpitalu zetknęły się z zajęciami i były nimi bardzo zainteresowane, wręcz zafascynowane. Z niecierpliwością oczekiwały na wejście przedszkolanki do salki. Rysowały, robiły wycinani, malowanki, naklejanki, plecionki, kolorowe robótki ręczne . Przedszkolanki miały mnóstwo pomysłów, lubiły swoją pracę, kochały dzieci i umiały je zachęcić, nauczyć, pochwalić, a same dzieciaki chciały „ działać artystycznie”, bo im się ta zabawa i efekty podobały.

     Szkoła i przedszkole kilkakrotnie organizowały w szpitalnym holu wystawę prac dzieci chorych. Podziwiali te wystawy również lekarze z innych szpitali i zaproszeni goście. Dzieciom ta zabawa skracała pobyt w szpitalu, uczyła nowych umiejętności, dawała nie znane dotąd przeżycia artystyczne. Ładne i pomysłowe były serwetki, laurki, albumy i zabawki przygotowywane na Boże Narodzenie i Wielkanoc.

Nie ma sposobu ustalenia kolejności i ważności dla chorego dziecka spraw- w sytuacji izolowania go w łóżku szpitalnym.

Czy ważniejsze jest podawanie leków, czy dobre jedzenie, czyste łóżko i czysta bielizna, czy nauka, czy kontakty z rodzicami? Oczywiście wszystko to jest ważne, by stworzyć warunki szybkiego zdrowienia….>>

 

 

 

 

 

 

 

       

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *