Dziewczynka ma zaledwie 10 lat a już dźwiga potężny ciężar samotnego życia. To małe wiejskie dziecko zostaje wrzucone do obcego wielkiego miasta , musi docierać do obcej szkoły. Wędruje ulicami, coraz bardziej oswajając się z pędzącymi obok samochodami. Ogląda robotników wychodzących z fabryk, których jest dużo, bo to miasto przędzalni . Podziwia ich elegancję . Wszak zwyczajowo nawet po najcięższej pracy każdy robotnik musi się umyć i zmienić ubranie robocze na codzienne, czyste i w pojęciu dziecka wytworne. Pewnie są to nawyki niemieckie, które tutaj się przyjęły. Po prostu nie wypada pojawić się na ulicy w brudnej odzieży. Do końca życia Mama o tym opowiada, dziwując się zwyczajom przyniesionym do Polski ze wschodu, gdzie umorusany człowiek na ulicy nie jest dziwowiskiem