Branka Polaków do armii rosyjskiej, 1863. Z zasobów Wikipedii
Mój przyszły pradziadek, Bolek zamieszkał na plebanii kościoła w Rakowie. Ojciec zginął walcząc w Powstaniu Styczniowym a matka w tym czasie zmarła. Mieli niewiele ponad 30 lat.
11 letni Bolek został sierotą . Dojrzewał w żałobie i samotności. Jedynym oparciem był dobry i mądry ksiądz Eustachy Karpowicz i muzyka, którą pozostawiła mu matka.
Najtrudniejsze były wieczory. Wtedy , gdy ksiądz Eustachy Karpowicz wyjeżdżał do swoich parafian, cisza zalegała dom i wypełzała z każdego kąta.
Nikły płomień lampy naftowej nagle rozbłyskał i znikał na ścianach.
Za oknami czerniała noc, dochodząc do barw żałoby.
Żałoba była wszędzie.
Bo niedawno upadło Powstanie Styczniowe , wielka nadzieja ożywiająca serca Polaków. Bolek nie mógł grać swoich ukochanych utworów Chopina , gdyż za oknami chodziły czujne rosyjskie straże. I pilnie śledziły każdy krok syna powstańca.
Więc pozostały książki , z kartkami zużytymi od częstego czytania, wypożyczane ukradkiem od sąsiadów, Polaków. Ksiądz Eustachy czasami przywoził jakieś konspiracyjne gazetki, ale rzadko wydawane , bo ludzie po tej porażce powstańczej zamknęli się w swoich domach i zajęli pracą organiczną, tj hodowali zwierzęta, uprawiali pole i wykonywali prace związane z konkretnym zawodem.
Wydawało się , że wszystko umarło, nawet nadzieja.
Któregoś dnia ksiądz wydobył spod przepastnej zniszczonej sutanny zrolowany druk. Gdy po upewnieniu się , że okna są dokładnie zasłonięte grubą tkaniną, rozwinął ów rulon. I wtedy ich oczom ukazał się wiernie odtworzony obraz zatytułowany „ Bitwa” z cyklu „ Polonia”. Razem odczytywali ten napis oraz nazwisko malarza- Grottger , namalowano w 1863.
I nagle wszystko ożyło. I zmrożone żałobą serca zaczęły bić miarowo, a potem coraz szybciej i szybciej. Bo otworzył się czas wspomnień., do tej pory zamykany starannie, by nie wydostawał się ból.
I popłynęły opowieści o domu Bolka, o jego rodzicach , podjęto kiedyś nagle przerwane dawne patriotyczne rozmowy , przypominano pieśni i muzykę.
Okazało się , że jeszcze niewielki w czasie Powstania Styczniowego , bo 11 letni chłopiec, Bolek, tak wiele zapamiętał i wyczuwał nastroje w swoim domu. Informacje uzupełniał ksiądz Eustachy.
Już przed tym Styczniem 1863 roku , czuło się , że coś dziwnego zbiera się w powietrzu. Narastał bierny opór Polaków, który nasilał represje ze strony Rosjan. Zwiększono częstość nocnych wizyt w Polskich domach , skąd czasami nawet siłą, wywlekano młodych chłopców i wcielano do rosyjskiego wojska. Nazywano to nocną branką. Można sobie wyobrazić, jakim przeżyciem była dla młodych polskich chłopaków , wychowanych w duchu miłości do ojczyzny, służba wojskowa w znienawidzonym rosyjskim mundurze.
Potem zostawała tylko rozpacz rodziców , którym synów zabrano do wojska . I ich zbielałe z nienawiści do Rosjan usta .
W okolicznych dworkach w narastającej ciszy nagle ktoś zagrał Chopina, ale muzyka milkła , gdy nadchodził sygnał, że zbliżają się Rosjanie.
Więc cicho rozmawiano przez długie noce i szeptano o tęsknocie za krajem, który zniewolony leżał pod jarzmem rosyjskim.
A teraz Bolek przypominał ten mroźny styczniowy dzień, gdy blady jak ściana ojciec oznajmił swojej żonie , że podjął decyzję . Musi iść do powstania. Ona już od dawna wiedziała , że będzie taka decyzja . Bo na to czekali tyle lat, czekali z nadzieją , bo Polska żyła w ich sercach. Wierzyli , że przyjdzie pora zwycięstwa i wolności, którą tylko sami mogą wywalczyć.
Bolek obserwował rodziców. Matka stała oparta fortepian i nieruchomo słuchała.
Potem tłumiąc szloch , powiedziała spokojnie , idź miły , zaraz spakuję trochę jedzenia, jakąś odzież.
I poszedł a ona długo płakała tuląc syna.
„Bitwa” z cyklu Polonia, Grottger, 1864