Gdy redaktorzy naukowi – uznani specjaliści swoich dziedzin (m.in. prof. Elżbieta Krajewska – Kułak)- planując pozycję dotyczącej medycznego, społecznego, prawnego i kulturowego aspektu kontekstu Dextera zwrócili się do nas z propozycją napisania rozdziału od razu przyszedł na myśl niezwykły Człowiek, którego w różnym stopniu poznaliśmy i stale żyje w naszej pamięci – śp. Remigiusz Drzewiecki (ps. LUCA, Laudanozyna). I m.in. zamieściliśmy tam opowieść o Nim, Człowieku Niebanalnym, Lekarzu- Policjancie, walczącym o prawdę i sprawiedliwość ale z otwartą przyłbicą, podpisując się zawsze imieniem i nazwiskiem a skutki tych działań podajemy w cytowanym poniżej fragmencie. Książka właśnie się ukazała w wersji papierowej i elektronicznej: https://wydawnictwo-silvarerum.eu/produkt/konteksty-dextera-medyczny-spoleczny-prawny-i-kulturowy/.
Niepokorna i bezkompromisowa osobowość Remigiusza
Drzewieckiego
Remigiusz Drzewiecki walczył od dawna z nieprawościami w służbach. I
to z odkrytą przyłbicą – nie pisząc anonimów, co bywa powszechne, nie ferując
wyroków. Swoje uwagi zgłaszał przełożonym i kierował mnóstwo pism z opisami
sytuacji, które podpisywał imieniem i nazwiskiem. Efekt był taki, że media
postrzegały go jako bohatera. Pisano o nim: „Lekarza z policyjnego laboratorium
w Szczecinie przełożeni wysłali na ulicę, bo pisał raporty na nieprawidłowości
w komendzie. To po jego doniesieniu policja wszczęła postępowanie przeciw
komendantowi wojewódzkiemu. Teraz Remigiusz Drzewiecki, lekarz w stopniu
posterunkowego, rano jeździ karetką, a wieczorem w mundurze patroluje ulice. Na
przykład we wtorek od godz. 15 do 23 chodzi w patrolu, w środę o godz. 7 bierze
dyżur w pogotowiu, a już o godz. 18 wchodzi na kolejny patrol do drugiej w
nocy. Drzewiecki osiem lat temu skończył studia lekarskie na Wojskowej Akademii
Medycznej w Łodzi. Pracował jako lekarz wojskowy, jeździł w pogotowiu. Przez
ostatnie dwa lata w laboratorium Komendy Wojewódzkiej Policji (KWP) robił
oględziny zwłok, badał zatrzymanych, zabezpieczał w karetce akcje oddziałów
prewencji oraz ćwiczenia na strzelnicy. – Chciałbym być koronerem, mówił…”*.
Inny cytat: „Jest niepokorny i bezkompromisowy. […] Drzewiecki próbował
też poprawić warunki pracy – wywalczył np. jednorazowe kombinezony do badania
zwłok, ale już nie udało mu się wyprosić montażu zlewu w gabinecie, defibrylatora
do policyjnej karetki oraz pieczątki, dzięki której mógłby dla potrzeb policji
sporządzać karty zgonu – teraz robią to za dodatkowe pieniądze lekarze z
zewnątrz. Wreszcie, kilka dni temu, założył Komitet Obrony Policjantów. W zamian
przełożeni wysłali go na ulicę […]. Stara się. W ciągu dwóch miesięcy wypisał
ok. 60 mandatów. Obstawiał też ostatni weekendowy mecz Pogoni […]. Rzecznik prasowy
zachodniopomorskiej policji mówi: «Po prostu nie potrzebujemy lekarza w
laboratorium kryminalistycznym». Przełożeni zaproponowali Drzewieckiemu pracę
genetyka, ale odmówił: – Nie chcę być laborantem, jestem lekarzem – tłumaczy. –
Ale odmówił też wyjazdów w karetce, bo nie było w niej defibrylatora, na który
nas nie stać. – Jest arogancki i niezrównoważony psychicznie: napisał ok. 30
raportów i pół inspektoratu ma przy tym zajęcie! – mówi ów rzecznik. Inaczej
uważa zwierzchnik Drzewieckiego w pogotowiu ratunkowym. – To dobry pracownik, nie mam zastrzeżeń
ani do niego, ani do jego fachowości”.
Dalej autor przytacza przykłady innych pracowników, którzy ujawniali np.
kontakty komendantów z miejscowym półświatkiem. Remigiusz Drzewiecki i tak miał
szczęście, że trafił tylko na ulicę, bo innych niewygodnych oskarżano o
pomówienia i osadzano w więzieniu. W tej sprawie zabrał głos prof. Zbigniew
Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka – „To absurd. Obywatel nie może
odpowiadać za to, co napisał w skardze do organów władzy”. Remigiusz Drzewiecki
często zmieniał pracę. Uzyskał tytuł specjalisty z medycyny ratunkowej. Stale
zabierał głos w mediach. Na przykład w 2016 r. na portalu miasta Płońsk opublikowano: „List Remigiusza Drzewieckiego
nadesłany do redakcji (publikacja bez ingerencji redakcji w treść, zgodnie z
zastrzeżeniem autora listu)”.
Oto jego fragmenty: „Czytałem artykuł dotyczący agonii Szpitala
Powiatowego w Płońsku… Płacze moje serce, byłem z Wami przez 4 lata swojego
posługiwania w Płońsku i Raciążu, widziałem wszystko, agresywnych lekarzy,
lekarzy niebadających pacjentów i odsyłających ich samopas na pewną śmierć,
pracowałem z lekarzem bijącym po twarzy syna chorej na oddziale chirurgicznym,
w zimie chodzącym w futrze z lisów i mającym czapkę jak ruski kniaź. Pracowałem
ze zdemenciałym starcem 81-letnim chirurgiem, który w czasie dyżuru w pogotowiu
ratunkowym w Płońsku dostał obrzęku płuc i umierający został zniesiony na
krześle wprost na OIOM, po czym po 3 dniach wrócił i udaje, że dalej was leczy…
Pracowałem w pomieszczeniach pozbawionych podłogi, w karetkach bez klamek z
uszkodzonymi wahaczami przednimi kół, mając świadomość, że za każdym razem
wsiadam do ambulansu jak pilot kamikaze, bez szans na powrót… Pracowałem z
lekarzem, który w trzecią dobę po zawale serca chytry na pieniądze wrócił na cztery
doby dyżuru do pogotowia w Płońsku, pracowałem z ordynatorem, który tracił kontakt
ze świadomością, pracowałem z jego podwładną, która dyżurowała na SOR w Płońsku
po cztery doby pod rząd, pracowałem z kardiologiem, który chwalił się, że dziś
nie jest wyjątkowo pijany […] Nic nie trwa wiecznie. Wieczna jest tylko
Prawda, która nas wszystkich wyzwoli i potępienie dla tych, którzy zniszczyli
ludzi, ten cudowny Szpital i tych, co pozostali bezczynni. Dla nich nie znajdę
wybaczenia. Dla nich tylko wygnanie. FIAT. Podpisał: Remigiusz Drzewiecki,
lekarz, od marca 2016 specjalista medycyny ratunkowej, weteran Sił Zbrojnych
Rzeczypospolitej Polskiej, osoba niekarana o nieposzlakowanej opinii, świadek
wierny i prawdomówny… Szczecin, w dniu 03 sierpnia 2016 r.”.
Wyrok bez sądu na Remigiuszu
Drzewieckim
W grudniu 2020 r. na portalach internetowych i w prasie regionalnej
pojawiły się tytuły stopniujące napięcie wśród czytelników: „Wrocław.
Kontrowersje wokół zmarłego lekarza. Kim był Remigiusz D.?; Makabryczne
odkrycie. Martwy lekarz w hotelu, znaleziono materiały pedofilskie; Czy zmarły
lekarz wykorzystywał pacjentów? Szpital w szoku; Wrocław. Lekarz zmarł z przedawkowania
narkotyków; Lekarz wampir z Wrocławia. Kim był Remigiusz D.?17; Wrocław. Zmarły
lekarz był pedofilem? Szpital wydał oświadczenie18 ; LEKARZ – WAMPIR z Wrocławia:
W dzień słuchał Mozarta, w nocy smarował się krwią? Kim był Remigiusz D.?”.
Do wydarzenia, które miało miejsce 4 grudnia 2020 r., powrócono na opiniotwórczym
portalu Medonet w maju 2021. Podano tam przebieg historii oparty jedynie na
zeznaniach osób podających się za świadków i podobno dokonanej analizy
materiałów zawartych w telefonie zmarłego. „Plotkowano, że pracuje tak dużo, bo
potrzebuje pieniędzy na narkotyki. W ostatnim miesiącu miał 22 dyżury!
W pracy jednak nigdy nie pojawiał się pod ich wpływem – mówił jeden ze współpracowników
denata”.
Jak donosiła „Gazeta Wyborcza”, był uważany za człowieka konfliktowego i
czepialskiego. Słuchał muzyki klasycznej i marzył o karierze lekarza. Z kolei
na portalu naszemiasto.pl można było przeczytać: „Lekarz pochodził z Wągrowca
(woj. wielkopolskie). W jednym z wywiadów zdradził, że od dziecka marzył, by
zostać lekarzem. Remigiusz D. ukończył studia na Wojskowej Akademii Medycznej w
Łodzi. «Ciągnęło mnie do tego, odkąd tylko skończyłem cztery latka. Ja nie
badałem misiów w przedszkolu, ja robiłem im operacje. Na swoim rowerku goniłem
pędzące do pacjentów karetki pogotowia»”.
Remigiusz Drzewiecki po sześciu latach edukacji został lekarzem z wojskowym stopniem
oficera. „Po akademii medycznej, w 1998 roku, odbyłem staż podyplomowy w
Elblągu. Po roku zostałem dowódcą Kompanii Medycznej oraz kierownikiem Ambulatorium,
a także szefem Poligonowej Służby Zdrowia w 55. Pułku Obrony Przeciwlotniczej w
Szczecinie. W międzyczasie zostałem mianowany porucznikiem Wojska Polskiego
przez MON” . Właśnie w tym okresie na stałe związał się ze Szczecinem. Kupił
tam mieszkanie i zaczął pracę jako kierownik zespołu „na karetkach”. Został
także policjantem: „W 2003 roku zwróciłem się do Komendanta Wojewódzkiego
Policji w Szczecinie o służbę w Laboratorium Kryminalistycznym przy Komendzie
Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Dokonałem tam dokładnie 66 oględzin
procesowych zabójstw w bardzo głośnych dla tego terenu sprawach kryminalnych.
Do moich obowiązków należało także m.in. pobieranie DNA od osób wytypowanych
jako sprawcy mordu. Przemiany w Policji owocowały likwidacją Pracowni
Medycyny Kryminalnej, ja zostałem przeniesiony do Oddziału Prewencji Policji
KWP Szczecin do patrolowania ulic. Rano jeździłem w karetce, a wieczorem byłem
policjantem. Jestem jednak przede wszystkim lekarzem. Bycie ‘krawężnikiem’ to
nie moja bajka. Odszedłem z Policji. Mogę się jednak pochwalić, że jako jedyny lekarz
ukończyłem Szkołę Policji w Pile, profil dochodzeniowo-śledczy o specjalności
operacyjno-rozpoznawczej”.
Drzewiecki pracował w kilkunastu szpitalach w Polsce, m.in. w Warszawie, Wałczu,
Pile, Brzegu, Gorzowie Wielkopolskim, Poznaniu, Szczecinie czy Ełku. W 2017 r.
pracował jako lekarz w zespole ratownictwa medycznego w miejscowym szpitalu
rodzinnego Wągrowca. Ostatnim jego miejscem pracy był Szpital Wojskowy we
Wrocławiu”. Według ustaleń „Gazety Wyborczej” w ostatnim miesiącu pracy miał
podjąć 22 dyżury lekarskie! Ta sama gazeta oraz „Super Express” podały, że
lekarz mógł usypiać swoich pacjentów, by wykorzystywać ich seksualnie. Prokuratura
nie potwierdziła tych doniesień.
Remigiusz Drzewiecki miał dwa marzenia. Jedno: by został powołany w Polsce urząd koronera i wówczas pełniłby tę funkcję. W 2019 r.: mówił: „Jeśli wszystko potoczy się po mojej myśli, na wiosnę będę miał egzamin i zostanę specjalistą medycyny paliatywnej. Stworzę w przyszłości własne Hospicjum dla chorych wykluczonych. To pewne”. Przez dwa lata pełnił posługę w hospicjum Palium w Poznaniu. To właśnie z tą medyczną specjalizacją wiązał zawodową przyszłość. W czerwcu 2020 r. zdał egzamin specjalizacyjny z medycyny paliatywnej.
Epilog?
Od wydania wyroku przez media (bez sądu!!!) zapanowała w nich cisza. Czyżby tak długo prowadzono dochodzenie w sprawie? Wobec opieszałości sądów wszystko jest możliwe.
Wieloletni przyjaciele Drzewieckiego, jego współpracownicy i osoby, z którymi utrzymywał sporadyczne kontakty, jak Jerzy T. Marcinkowski, twierdzą, że Luca zachwycał erudycją, pasją i stałym pragnieniem, by szukać prawdy, docierać do źródeł. Może aż za bardzo… Widząc nieprawidłowości, mógł milczeć, jak większość społeczeństwa, co najwyżej pisać anonimy, lub jak Dexter samemu wymierzać sprawiedliwość. Szedł zbyt prostą drogą… Wieloletnia przyjaciółka i przez długi czas współpracownica Remigiusza Drzewieckiego, już po jego tragicznej, przedwczesnej śmierci, w styczniu 2021 r. napisała list. Jest on swoistą rozmową ze zmarłym będącym już „poza granicą cienia”: „[…] Kontakt z naszym Guru – Śp. Profesorem Tadeuszem Marcinkowskim uświadamiał dążenie do realizacji ambitnych planów. Część z nich udało się zrealizować, a resztę przyćmiło oddalenie i Twoje odejście. Choć mówiłeś o rychłej śmierci, tłumaczyłam, że to niedorzeczne. Myliłam się, niestety. Postawiłeś na życie treściwe i szybkie, bo w biegu łapałeś uciekające chwile. Spełniałeś się inaczej, dawałeś się ponieść uniesieniom, egzaltacji i zwątpieniom […]”.Gdy po tragicznej śmierci Remigiusza Drzewieckiego przytaczano jego życiorys oraz domniemane okoliczności śmierci, jeden z internautów napisał następujący komentarz: „Po prostu za słaba psychika do takiego zawodu. Zbyt wiele zobaczył. Nie wytrzymał”**. Pozostajemy w niepewności, czy faktycznie słaba psychika, czy nadludzka siła ?
*Pozycje z których pochodzą wszystkie cytowania posiadają autorzy rozdziału.
**Marcinkowski JT, Konopielko Z, Rosińska P, Klimberg A, Inni niż Dexter. Opowieść w kilku odsłonach, podrozdział 1. HISTORIA REMIGIUSZA DRZEWIECKIEGO, str. 193-211 w: KONTEKSTY DEXTERA…Medyczny, społeczny, prawny i kulturowy (red. Krajewska-Kułak E, Guzowski A, Surendra A, Wiśniewska PM), Wydawnictwo Naukowe SILVA RERUM, Poznań – Białystok 2023
O fenomenie odbioru społecznego Dextera, postaci powieściowo – filmowej pisze we Wprowadzeniu jedna z Redaktorek – Paulina Wiśniewska :
***„Dexter Morgan to bohater powieści, na
podstawie której nakręcono serial telewizyjny produkcji Showtime. Pierwszy
odcinek został wyemitowany w USA 1 października 2006 r., ostatni – 22 września
2013 r. (…) . Powstało łącznie 96 odcinków w ramach ośmiu sezonów. Dexter
Morgan stał się bohaterem niemal kultowym, a sam serial cieszył się bardzo
dużym zainteresowaniem widzów. Każdy kolejny sezon bił rekordy oglądalności.. (..). Fani długo czekali na powrót swego ulubionego seryjnego mordercy, co
stało się po ośmiu latach. Pobito kolejny rekord oglądalności. 7 listopada 2021
r. wyemitowano
pierwszy odcinek Dexter. New Blood. (…). W powieści bohater przedstawiony
został jako psychopata o rozdwojonej osobowości, w serialu problem ten ujęto
mniej dosadnie, z większą dozą subtelności, dystansu i humoru. Wizje Dextera,
będące wytworem jego chorej wyobraźni, uszkodzonej psychiki, jawią się jako
dość naturalne, niebędące skazą na wizerunku bohatera. Może właśnie dlatego
serial zdobył serca widzów zdecydowanie bardziej, niż powieść przyciągnęła
czytelników. Znakomicie też został dobrany do roli Dextera Michael C. Hall, co
przysporzyło mu tyleż korzyści, ile problemów związanych z rozpoznawalnością.
Aktor opowiadał w jednym z wywiadów telewizyjnych, jak to mała dziewczynka na
targu w Indiach krzyknęła na jego widok: „Tonight is the night!” – powiedzenie
Dextera z pierwszych sezonów serialu, kiedy to wybierał się unicestwić
zbrodniarza, który umknął wymiarowi sprawiedliwości. Bo tym właśnie jest Dexter
z pierwszych ośmiu sezonów filmu – mścicielem działającym w imieniu pokrzywdzonych,
w imieniu ofiar zabójstw, kiedy to mordercom udało się uniknąć sprawiedliwości.
System nie zawsze bowiem działa tak, jak powinien, i dobrze wiedział o tym Dexter,
adoptowany syn policjanta z Miami. Genialna prostota kanwy opowieści o Morganie
opiera się na tym, że w ciągu dnia morderca innych zabójców pracuje w Miami
Metro Police Department jako analityk śladów krwi, a nocami uprawia swój
mroczny proceder, wybawiając społeczeństwo z przestępców, którzy uniknęli zasłużonej
kary. Widzowie, a wcześniej czytelnicy, mogli podchodzić z wielką wyrozumiałością
do postaci Morgana, znając jego tragiczną przeszłość(…) ”.