Jest w Michałowicach ulica Parkowa….
Kiedy się rodziła, jeszcze nieświadoma była co ją czeka, ale czuła, że będzie jej dobrze w tym miejscu.
Osiedle było nieduże właśnie powstawały urocze uliczki z przylepionymi do nich domkami przy których właśnie wyrastały drzewa i krzewy.
Na chrzcie nadano jej piękne imię- Parkowa.
Gdy dorastała była dumna z tego, że nie nazywa się Raszyńska, Wesoła, Szara czy nawet Spacerowa. Parkowa brzmiało elegancko, melodyjnie ale i dostojnie .
I wówczas zaczęły się jej sny.
Śniła nocą i dniem na jawie, że towarzyszką jej będzie park.
Wielki park jak michałowickie zielone oko postrzegane z okien samolotów, które nawiedzają to miejsce często z racji pobliskiego Lotniska na Okęciu. To zielone oko powinno mieć źrenicę – czarną przepastną jeziorną toń z łabędziami albo ostatecznie kolorowymi kaczkami. A może to tylko byłaby błękitna wodna tęczówka z wyspą czarniawą i wierzbami płaczącymi na niej…
Ależ się rozpędziłam. To przecież mój sen na jawie, park z mojego dzieciństwa- gorzowski Park Wiosny Ludów ….
Jednak jestem pewna, że to jest także sen ulicy Parkowej w Michałowicach .
Ale na razie ten park jest tylko wyobraźnią malowany, a w realu dookoła pola i nieużytki.
Przytula się więc do nich taka kostropata, żwirowodziurowa ulica o dumnej nazwie. I tylko czasem słońce przejrzy się w lustrze jej kałuż , kolory wrzuci, ogrzeje i przemknie dalej. A czasem zatrzyma się jakiś człowiek, bo ma czas, bo refleksje, bo aparat fotograficzny i piękne ma wspomnienia z młodości…