Artykuł dr Marii Barbary Chmielewskiej Jakubowicz zatytułowany „ Drugi szpital dziecięcy w Warszawie „ został opublikowany w tomie CXXXIV nr 2/ 1998 „Pamiętnika Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego” . Jest to rocznik zarządu Towarzystwa Lekarskiego Warszawskiego który ukazuje się od 1837 roku.
Ponieważ to czasopismo jest dostępne w necie jedynie odpłatnie, zamieszczam w tym blogu cały tekst artykułu, dzieląc go na jakby zamknięte tematycznie odcinki. Na zakończenie, jeśli mi się uda, podam całość w jednym wpisie…
Oto ciąg dalszy… Poprzednie odcinki można znaleźć w tym blogu w zakładce „ Artykuł dr Chmielewskiej Jakubowicz”.
Cz.23
<<…. Z roku na rok zachorowania na polio nasilały się, zawłaszcza wśród najmłodszych dzieci do lat trzech: w szpitalu hospitalizowano wtedy po kilkuset chorych rocznie. Stan szpitala wynosił dotychczas 150- 190 łóżek. Przy największym nasileniu epidemii polio w 1958 r. wszystkie pomieszczenia szpitalne zostały zamienione na salki chorych- dzieci było 220. Praca w takim przetłoczeniu była niezmiernie trudna. Dzieci z porażeniami kończyn górnych i dolnych miały stosowane codzienne kocowanie, potem gimnastykę mięśni, a dzieci z porażeniem mięśni oddechowych, nie mogące samodzielnie oddychać, przebywały w żelaznych płucach. W roku 1953 szpital miał jeden aparat żelaznych płuc, a w latach 1957- 1958 już trzy aparaty w oddzielnym pomieszczeniu, pod stałą opieką pielęgniarki. Kiedy aparat, w którym znajduje się dziecko, jest ustawiony właściwie, a dopływ energii elektrycznej jest stały, chory ma zapewnione oddychanie, ale gdy na skutek awarii elektrycznej praca aparatu ustaje, należy natychmiast podłączyć „ napęd ręczny” za pomocą specjalnego urządzenia, by nie dopuścić do dłuższej przerwy pracy żelaznych płuc. Tym „napędem ręcznym”( drąg wmontowany do aparatu) pchanym ręcznie do przodu i do tyłu, należy prowadzić „ wdech- wydech” do czasu ponownego włączeni elektryczności. Zdarzało się tak raz w czasie dyżuru, gdy troje dzieci było w żelaznych płucach.
Ordynator oddziału polio dr med. Danuta Łukaszewicz- Dańcowa wszystkie siły oddawała w tych latach porażonym dzieciom, walcząc o każdą porażoną kończynę, o każdą grupę mięśniowa, o dzieci z zaburzeniami oddechowymi. Ważyła każdą decyzję, kiedy można robić przerwy, na jak długi okres, a kiedy u kogo zastosować aparat pancerzowy, obejmujący mięśnie klatki piersiowej. W tej bohaterskiej codziennej walce nieustannie pomagały jej dr med. Anna Gecow- doświadczony klinicysta i dr med. Monika Czachorowska. Doktor med. D. Łukaszewicz została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Wydała drukiem książkę „ Poliomyelitis- choroba Heinego – Medina”, z której uczyły się potem pokolenia studentów, lekarzy pediatrów , zakaźników, neurologów…>>
W części tego blogu w rozdziale „na medycznej ścieżce” wspominam czasy, kiedy pracowałam w tym szpitalu, obecnie nieczynnym Szpitalu im. Dzieci Warszawy przy ul Siennej. Opisywałam swoje wrażenia z Oddziału Neuroinfekcji, owo żelazne płuco, które już tylko straszyło w pokoju przylegającym do dyżurki pielęgniarskiej, o przypadkach choroby Heinego- Mediny, które widziałam , kocowaniu , dr Czachorowskiej i personelu tego niezwykłego dla mnie oddziału. W czasach, kiedy pracowałam na Siennej( 1975-1981) epidemie polio już się nie zdarzały. Stało się to dzięki szczepieniom. Aż strach pomyśleć, że takie choroby mogą wrócić, bo obecnie panuje moda wśród rodziców, by w ogóle nie szczepić dzieci…