Jedno spotkanie z Antkiem.

 

antek,ZG.JPG

 

 

Jak dawno to było, gdy pisywałam do nieistniejącego już portalu MM ( Moje Miasto) Gorzów pod Nickiem Łuka a potem dla odmiany Klarka. Tamte teksty zaginęły , ale na szczęście mam „brudnopisy”. I dzisiaj grzebiąc w tych materiałach znalazłam ten, który od razu zaczął się domagać, by zamieścić go w tym blogu. Gdy poczytałam, wrócił tamten lipcowy dzień, tamto spotkanie. Było dokładnie tak, jak opisałam….

 

Pociąg odjeżdża za parę godzin. Siedzę na ławce na skwerku obok dworca. Czekam. Myśli jakieś mroczne, pustka obok, życie bez barw i większego sensu.

Nagle ktoś pyta- czy nie będzie pani przeszkadzało , że usiądę na tej ławce? Spojrzałam.  Szczupły, srebrzysta, bujna czupryna. Schludnie ubrany. Oczy ciemnobrązowe bystre , lśniące, uśmiechnięte, okazały nos, chyba kiedyś złamany. Torebka foliowa wypełniona gazetami w ręce.

Zapraszam .  Po chwili słyszę pytanie-czy pani też uważa , że Zielona jest bardzo piękna? Oderwana od swoich czarnych myśli,  odpowiadam, że tak , Zielona jest piękna. Bo, proszę pani tutaj mieszkają bardzo dobrzy ludzie. Potwierdzam obojętnie. Przedstawia się. A ja mieszkam w noclegowni, mówi. Milczę ale Słucham z coraz większym zainteresowaniem. Tam jest mi bardzo dobrze, to mój dom – kontynuuje – rano wychodzę, spaceruję i potem przychodzi pora na odwiedzenie  Empiku. Tam czytam świeżą poranną prasę codzienną , tygodniki a na końcu Forum. Lubię te godziny spędzane w Empiku. Potem wyruszam dalej. Te gazety- wskazuje na swój bagaż- znalezione przy altance śmieciowej zabieram na czytanie przed snem a czasem robię prasówkę moim kumplom. Nawet słuchają . Dyskutujemy.

Najbardziej lubię deptak pod teatrem a także ten skwerek koło dworca – mówi rozmarzony. Spotykam tutaj ciekawych ludzi, czasem długo rozmawiamy.

Czy pani wie , że kiedyś pod teatrem na ławce siedziała królowa Beata. Która, pytam. Oczywiście Tyszkiewicz, odparł. Zapytałem ją . Czy pani nie ma nic przeciwko temu, że usiądą na tej samej ławce? Zgodziła się. Po chwili mówię, ja tyle o pani wiem. Uniosła zmęczoną latami twarz. Uśmiechnęła się. Dostałem uśmiech od królowej. Mówię, zakochałem się w Lalce, myślałem , że pani to tylko lalka. Potem zmieniłem zdanie , bo czytałem o  pani trudnym życiu. Rozmawialiśmy o jej córkach  i życiu aktora. Pytałem, czy nie przeszkadzam. Zapewniała, że nie, że jest jej bardzo dobrze na tej ławce i gdy ze mną gawędzi.

Mnie też jest tutaj dobrze, myślę.

Sąsiad z mojej ławki  opowiada dalej, że się bardzo cieszy , gdyż niedawno jego była żona powiedziała, że był jedyną miłością w jej życiu. A on też tak tylko ją kochał. Niedawno wnuk chciał mu kupić mu komórkę, ale odmówił, bo nie chce być zniewolony. Uśmiecham się.

Obok przechodzą różni ludzie, niektórzy nas ciepło pozdrawiają. To znajomi, mówi Antek . Jestem dumna, że go znam.

A wie pani , mówi , ja siedziałem w więzieniu. Kiedyś była praca w stoczni, jakieś przekręty i wyrok. Wtedy uratowały mnie moje kolorowe sny. Śniąc,  odwiedzałem  dawne restauracje. Tańczyłem  z dziewczynami  kolorowymi jak motyle , z  dziewczynami o bardzo delikatnych taliach i  z szerokimi  wirującymi   spódnicami na wykrochmalonych halkach.  Potem były pokoje z szeroko otwartymi oknami i z wiatrem w pięknych  firankach Gdy się zbudziłem , przetarłem oczy  popatrzyłem w okno i zobaczyłem kraty. To nic myślałem, przyjdzie następna noc. Gdy tak opowiadał widziałam te knajpy i jego dawne dziewczyny lekkie jako motyle …

Potem  wysłuchał mojej opowieści o życiu , o wątpliwościach, smutku. Słuchał z uwagą. Komentował  , wyjaśniał,  zapewniał , że tak jak jest , jest dobrze. Uwierzyłam mu , gdzieś w podświadomości miałam  pewność ,  że mówił prawdę. Jest dobrze. Zawsze będzie dobrze. Zapraszał do swojego domu , do noclegowni. Po raz kolejny podał adres.

 Stale sprawdzaliśmy która godzina . Razem pilnowaliśmy, żeby nie przegapić odjazdu mojego pociągu.

Odprowadził na dworzec. Pozował do zdjęcia ze swoim nieśmiałym chłopięcym uśmiechem spod srebrnej czupryny. Nie wzięłam zgody na zamieszczenie tej fotografii tutaj, więc wykroiłam, by nikt nie poznał . 

Czekał na odjazd pociągu. Stałam w oknie wagonu. Czułam , że jestem silna i spokojna .Widziałam  znikającą sylwetkę , srebrną czuprynę i rękę uniesioną na pożegnanie.

 

Wiem , że kiedyś tutaj wrócę , szczególnie gdy będzie mi źle . Że mogą wrócić, że mam gdzie wrócić . Usiądę na ławce  na dworcowym skwerku .I wtedy przyjdzie Antek .

Jeśli nie przyjdzie, pójdę do jego noclegowni . Będę rozmawiała. Jak z nikim i nigdzie.

    Jeśli los Was zaprowadzi  do Zielonej Góry, usiądźcie na ławce na skwerze przed dworcem. Czekajcie. Bo za chwilę nadejdzie On, Człowiek Bez Domu z brązowymi dobrymi oczami i srebrem na głowie i zapyta- czy nie będzie pani przeszkadzało , że usiądę na tej ławce? …..

….

 

 

” Szukam, szukania mi trzeba”….Pierwsze spotkanie z Wojtkiem Belonem…

 

 

372px-BOGDANP_Wojciech_Belon_PORTRET.jpg

 

Zdjęcie Wojciecha Belona zamieszczone w Wikipedii

 

 

Szukam, szukania mi trzeba,
Domu gitarą i piórem,
A góry nade mną jak niebo,
A niebo nade mną jak góry.

 Fragment utworu „Sielanka o domu „ autor i kompozytor Wojciech Belon

 

Belon0.JPG

Ławeczka przed Domem Kultury w Busku Zdroju a na niej samotny Wojtek Belon( zdj z kwietnia 2014)

 

 

Smutny i samotny jesteś Wojtku w tym Busku.

Uczcili Ciebie w 2008 roku godnie, jak swojego dawnego słynnego obywatela.

Ale jesteś z metalu wyrzeźbiony i samotnie na kamiennej siedzisz ławce w przed Domem Kultury. Dotykam Ciebie i czuję tylko zimno.

A przecież kiedyś żyłeś, miałeś serce wielkie tkliwe, umysł wiatrem poezji podszyty i piękne słowa pisałeś , takie zwyczajne, dla ludzi i śpiewałeś je ludziom by myśleli o swoich domach, pejzażach nadnidziańskich, bieszczadzkich , o życiu śpiewałeś, o miłości i nieuchronnym zbliżaniu się tego co ostateczne.

      W ogóle Ciebie nie znałam, coś tam słyszałam o Wolnej Grupie Bukowina, ale w Twoich czasach, zajmowałam się swoimi problemami i na muzykę miejsca nie starczało. Jak dobrze, że  jest Internet i filmiki z Tobą i Twoje śpiewanie dziś jak żywe….Masz wielu sympatyków a nawet wielbicieli….tak więc żyjesz wśród nas, naprawdę żyjesz….

 

Wojciech Belon zmarł w nocy z 3 na 4 maja 1985 roku, spoczywa na Cmentarzu w Busku.         Urodził się w 1952 roku w Kwidzynie, rodzinnym mieście matki- Wandy ze Stępniowskich, notariuszki. Wkrótce potem jego rodzice z maleńkim synkiem powędrowali do miasta rodzinnego ojca do Opola Lubelskiego a następnie do Skarżyska Kamiennego i w 1965 osiedli w Busku Zdroju.

Zamieszkali w bloku, a z okien ich mieszkania rozpościerał się szeroki widok na wielkie sady.

Pewnie wtedy Wojtek zaraził się marzeniem o wolności, pięknej przyrodzie i wędrowaniu. Przecież już dojrzewał, uczęszczał do VII klasy szkoły podstawowej. W Busku ukończył LO . I w tym czasie realizował swoje marzenia. Stał się zapalonym turystą, został członkiem PTTK.   

Na wędrówki zawsze zabierał ze sobą nieodłączną gitarę. Na biwakach, przy ogniskach grał i śpiewał ówczesne przeboje ale stopniowo odkrywał przed kolegami to, co mu grało w duszy. Prezentował więc im własne utwory i kompozycje. Pewnie słuchali w zadziwieniu i zachwycie….

     Jeszcze w czasach licealnych wystąpił po raz pierwszy publicznie z własnymi  piosenkami.

Latem 1971 roku z młodszą koleżanką z buskiego liceum- Grażyną Kulawik i kilkoma szkolnymi kolegami zdobył  jedną z głównych nagród na IV Giełdzie Piosenki Turystycznej w Szklarskiej Porębie.

 To był początek Wolnej Grupy Bukowina.- muzycznej grupy z kręgu poezji śpiewanej.

Występowali razem- Wojtek i Małgorzata Belon, Grażyna Kulawik, Ryszard Dygdoń, Andrzej Rędziński  . Później w tej grupie znaleźli się  Wojciech Jarociński, Wacław Juszczyszyn, Jan Hnatowicz, Tadeusz Gos, Ryszard Styła, Bogusław Mietniowski, Andrzej Pawlik.

Belon wraz z Wolną Grupą Bukowiną jeździł z koncertami po całym kraju. Chłopcy stali się profesjonalistami a śpiewanie stało się ich źródłem utrzymania.

Ale Wojtek źle się czuł w takiej roli, opowiadał, że w gonitwie za pieniądzem zagubili gdzieś pierwotny sens muzykowania. Już nie odczuwał pierwotnego  smaku radości  z bycia razem i ze wspólnego śpiewania.

Dlatego też w 1982 roku zespół zawiesił działalność.

Wojtek Belon przez krótki czas współpracował z „Wałami Jagiellońskimi”, potem występował samodzielnie czasem tylko z gitarzystami swojej poprzedniej grupy.

     W 1985 roku po śmierci Belona, Wolna Grupa Bukowina zamilkła, by po 5 latach podjąć próbę reaktywacji….

 

 

BelonGitaraNapis.JPG

 

 

BelonGitara2.JPG

 

 

BelonGitara1.JPG

Zdjęcia fragmentów gitary, którą trzyma Wojtek Belon siedzący na ławeczce w Busku Zdroju ( foto z kwietnia 2014 roku).