„Kto nam dał skrzydła”. Spotkanie w Koninie z naszym śp. kolegą – Niezwykłym Lekarzem – Piotrem Janaszkiem .

Piotr Janaszek z córkami – Zuzanną i Olgą na zorganizowanym przez siebie obozie harcerskim dla dzieci z niepełnosprawnością . Zdj otrzymałam od Olgi.

Niedawno wróciliśmy z Konina, gdzie   w Sali Kinowej miejscowego Domu Kultury  – 30.11. 2019 roku odbyła się premiera filmu o skromnym tytule „ Doktor Piotr ” . Była to  skrótowa opowieść  o naszym tragicznie zmarłym przed 20 laty koledze z poznańskiej Akademii Medycznej (wspólne  lata 1965- 1971)- Piotrze Janaszku . Były też opowieści ludzi o Piotrze i mnóstwo zdjęć oraz filmików o niebywałej wartości dokumentalno –  sentymentalnej.  Na to spotkanie dotarła zaledwie garstka kolegów z roku – bo 5 osób – Urszula Mejer , Jerzy T. Marcinkowski, Hieronim Głowacki , Leszek Milanowski , Jacek  Rajewski z żoną Jolantą – młodszą od nas  także absolwentką AM. Przybycie do Konina nie oznaczało, że pozostali koledzy nie byli emocjonalnie związani z Piotrem. Po prostu rozliczne problemy, także zdrowotne , co w naszym wieku nie jest rzadkością, były przyczyną nieobecności. Ale na pewno wielu z nas uczestniczyło duchowo w tej Uroczystości, daliśmy temu wyraz w mailach do głównych Organizatorek – kontynuujących tę Wielką  Ideę – Córek Piotra- Zuzanny i Olgi. Otrzymaliśmy od nich list następującej treści :

Szanowni Państwo,pięknie i z całego serca dziękujemy wszystkim, którzy przyjechali na premierę filmu „Doktor Piotr”. To były niezwykłe spotkania!

Życzymy zdrowia tym z Państwa, którym nie udało się być z nami w sobotę. Wiemy, że byliście myślami!

Gorąco zapraszam do Konina do Fundacji PODAJ DALEJ, gdzie codziennie dzieje się dużo dobrego. 

Życzę Państwu zdrowia i sił do dalszych działań i dziękuję, że jesteście z nami!

Polecam serdecznie materiał przygotowany przez Telewizję Wielkopolską: TUTAJ

Na Facebooku jest album ze zdjęciami: TUTAJ. Zachęcam również do zaglądania na nasze strony internetowe: https://osadajanaszkowo.pl/ oraz https://podajdalej.org.pl/

Olga Janaszek-Serafin Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ KRS 0000 197 058   601 758 333  olga.janaszek@podajdalej.org.pl www.OsadaJanaszkowo.pl ul. Południowa 2a, 62-510 Konin    

Z poważaniem,

A oto nasze myśli i wrażenia z tego Niezapomnianego Spotkania .

Po seansie, kiedy nie mogliśmy opuścić foteli, bo film był przejmujący Starsza córka Piotra- Zuzanna Janaszek – Maciaszek zaprosiła nas na małe kameralne spotkanie z Przyjaciółmi Piotra, dawnymi Współpracownikami i Podopiecznymi . Właśnie wtedy, na prośbę Zofii Łukaszewicz – Konopielko, odczytała fragment jej wspomnień które już wcześniej zamieściła w blogu. Jest to krótka opowieść o pierwszym  spotkaniu z Piotrem w lipcu 1965 roku, w Dziekanacie Akademii Medycznej przy ul. Fredry 10 w Poznaniu,  pod tablicą ogłoszeń, gdzie zamieszczono listę przyjętych na studia medyczne .  Ten Nieznajomy wówczas chłopak – który przypadkowo znalazł się obok, po przeczytaniu swojego nazwiska na liście przyjętych na studia  ( tak jak i ona) – przedstawił się i rzekł odchodząc – „ Teraz mogę realizować swoje marzenia ” . Tak, mając zaledwie 18 lat, Piotr wiedział co chce robić w życiu i to konsekwentnie realizował do końca…

Po spotkaniu napisał do nas Hieronim Głowacki ( Hirek ), który mieszkając od wielu lat w Niemczech, przebył setki kilometrów by się” spotkać” ze swoim Przyjacielem – Piotrem. Oto  wspomniany list Hirka ( cytuję dosłownie )  :

Halo Janaszkowie & co
Z pamięci napisałem dzisiaj moje refleksje o Piotrze, które spontanicznie przedstawiłem na waszym spotkaniu 30.11.19 w Koninie. Możecie to włożyć do waszego blogu, internetu, albo gdzie potrzebujecie. Pozdrawiam Hirek.

…. koleżanka pisała o marzeniach, które miał Piotr. Mówię Piotr, bo on dla mnie zawsze zostanie Piotrem. Ja jestem jego kolegą ze studiów. Moje nazwisko jest Hieronim Głowacki.
Tak jak koleżanka napisała Piotr marzył. To żeby coś osiągnąć, to trzeba marzyć. Bo z marzeń powstają wizje, dalsze cele, plany, realizacja. I tak też było u Piotra – marzenia, wizje, cele, plany, realizacja.
Ale to jest tylko połowa sukcesu. Ażeby coś osiągnąć, trzeba wierzyć w siebie, w swoje postępowanie, we właściwość swoich planów.
Piotr wierzył w siebie.
On pracował w czasach, w których tacy jak Piotr, nie mieli poparcia. W tamtych czasach były powiedzenia, które ja też słyszałem –
„nie rób tego, to ci się nie uda. Innym się nie udało, to i tobie też się nie uda”.
Ale Piotr wierzył w siebie i w słuszność swoich postępowań. I dlatego udało mu się ten cel zrealizować.
Dlatego droga młodzież, drogie dzieci. Bierzcie przykład z Piotra. Jeżeli chcecie coś w życiu osiągnąć, musicie  marzyć, bo z tego powstaną wizje, cele, plany i realizacja. I musicie wierzyć w siebie, że wam się to uda, tak jak Piotr wierzył w siebie i w swoje marzenia.

I teraz nasze ( tzn. moje – Z. K. ) myśli, trochę błądzące w przestrzeni fantazji, ale uporczywie powracające . Jest to  próba odpowiedzi na pytania dlaczego odszedł tak nagle, w pełni sił ……dlaczego ???

A może Piotr był za aktywny, za radosny , za bardzo kochany przez wszystkich, jakby spełniony bo zaszczepił swoją  ideę  Córkom   i tak wyrazisty że zauważył Go Pan i uznał że w tej sytuacji  jest  potrzebny bardziej w niebiesiech niż na zwykłym ziemskim świecie. Bo w tym drugim boskim Anioły były jakoś markotne a Dusze kalekie potrzebowały nieustannego wsparcia co było zadaniem zbyt nużącym nawet dla Pana Boga. On wolał efektowne cuda czy wielkie upadki rozpatrywać , ale codzienne podtrzymywanie nastroju to  nie było zadanie  na boską cierpliwość . Tu tylko potrzebny był odpowiedni CZŁOWIEK , dokładnie taki jak Piotr. Tak jak to robił zawsze na tym ziemskim padole łez, rozweselał smutnych –  zagrałby  na gitarze, zorganizował  kolonie , zabawy, sportowe zajęcia a może – tak jak swoich ziemskich Podopiecznych – za pomocą licznych zagranicznych kontaktów  i sponsorów – zabrał gdzieś daleko , nawet za ocean . Tu na pewno użyłby protekcji  Wszystkich Świętych  i  wycieczkę  duszyczkom cierpiącym  w międzygwiezdne przestrzenie czy  odlegle galaktyki zafundował  . Na tej naszej ziemi   wydobywał zastraszone dzieciaki z niepełnosprawnością z zamkniętych domów, komórek gdzie ukrywali je rodzice w tamtych latach 70 ub. wieku. W tym czasie Polska, daleko za Zachodem dawno otwartym na niepełnosprawność,  była mrocznym zaściankiem . Rodzice  nie tylko widzieli w nich przyczynę  gorszej jakości  swojego życia ale też się wstydzili, bo oglądano na ulicach takie dzieci i ich rodziny , wytykano a nawet jawnie wyśmiewano. W takim  to czasie Piotr, wychowanek profesora Wiktora Degi, ortopedy z Poznania, który pierwszy w naszym kraju doceniał wagę rehabilitacji  –  zaczął działać z wielkim rozmachem. Pozostawił Klinikę prof. Degi ,  gdzie stawiał pierwsze kroki po studiach , porzucił ścieżkę kariery zawodowej i naukowej bo  rozpierała  Go potrzeba skutecznego działania wśród ludzi, blisko ich domostw –  organizował więc  pierwsze kolonie dla dzieci z niepełnosprawnością, zwane wówczas kalekami,   utworzył Mielnicę – osadę dziecięcą i zawsze zabierał tam swoje maleńkie jeszcze córki . Jest obszerna dokumentacja zdjęciowa z tych czasów – Piotr z gitarą , małe córki w mundurkach harcerskich obok, Piotr dźwigający dzieci na ich wózki inwalidzkie …..Pokazał tym dzieciakom świat i ludzie zobaczyli że są wśród nas  i chcą żyć pełnią życia, może nawet bardziej uświadomioną i zawsze trudniej osiągalną  niż  przez dzieci sprawne w ich wieku . Wówczas działanie Piotra  było działaniem PIONIERA . Podawał im rękę , ale też ich rodzinom objaśniał  wartość tych dzieci , zresztą podawał Wszystkim rękę, kiedy trzeba głaskał po głowie i zawsze pokazywał , że życie jest piękne.  Właśnie taki był Piotr. Właściwy Człowiek na właściwym miejscu , na ziemi zrobił już wszystko co trzeba – uznał Pan Bóg i  wezwał  Go do siebie. A może właśnie taki był boski plan już wcześniej ułożony na szachownicy życia Piotra. …
Jechaliśmy  do Konina w andrzejkowe popołudnie 2019 roku , serdecznie zapraszani na premierę filmu pt. Doktor Piotr, ale ze smutą  , że przed ponad 20 laty utraciliśmy Kolegę ze studiów ,  którego właściwie nie zdążyliśmy dokładnie poznać, bo każdy z nas miał swoją drogę życia zawodowego która absorbowała nasz czas. Wydawało nam się , że tragiczna  , niesprawiedliwa śmierć Piotra była tylko zrządzeniem Przypadku czy Złego Losu.   Miał  wtedy zaledwie 51 lat gdy odszedł a nam zostało dane jeszcze żyć i nawet pracować . Jechaliśmy do Konina  mając w sobie obraz opowiedziany przez kogoś, ale tak bardzo wstrząsający że mocno zapamiętany, gdy pamiętnej czarnej grudniowej nocy mikołajkowego dnia roku pańskiego 1989 ziemia była lodem i śniegiem pokryta i tak lśniąca że zda się wabiła by przekroczyć przysłowiowy Rubikon. Noc tę dobrze zapamiętał  Leszek Milanowski, który wówczas wracał  z pracy do rodziny – nie wiedząc że całkiem niedaleko ginie Piotr w straszliwym wypadku . Leszek o tym pisał  we wspomnieniach o Piotrze  zawartych w blogu . Piotr  właśnie  wracał   z podwarszawskiego spotkania z dziećmi z niepełnosprawnością i na pewno unosiła go tamta niedawna radość, ale też myśli szczęśliwe, że niedługo przytuli ukochane , młodziutkie wtedy  Córeczki. Jednak One  czekały na próżno bo Piotr  „ przekroczył Rubikon ” bo został powołany do innych, może wyższych zadań. Kto wie …
Gdy już w konińskim Domu Kultury weszliśmy do Sali Kinowej, zanim ujrzeliśmy wielki tłum ( chyba ponad 500 osób ) poczuliśmy, że tu jest Piotr . Że jest ciepło, serdecznie i podniośle . I że dookoła wielka radość szumi skrzydłami ludzi i tych sprawnych i pozornie sprawnych i niesprawnych. Dziewczyny z tej ostatniej grupy pokazywały swe dorodne dzieci bo Piotr otworzył im kiedyś świat, pokazał że są piękne choć  inaczej , nauczył że życie, każde życie –  jest darem i że trzeba ten dar wykorzystywać do utraty tchu . Wszyscy fruwali i my też – bo to Piotr dał nam skrzydła. I towarzyszyły nam Jego dwa Ziemskie Anioły – Córki które wychowywał od maleńkości na obozach harcerskich, koloniach – były tam  zawsze z nimi dzieci które nie spełniały umownych przecież  rygorów ” sprawności „. To One – Zuzanna i Olga  stały się łącznikiem nieba gdzie rezydują nasi pobratymcy rozweselani przez Piotra i my którzy patrzą „w górę” i nic nie widzą. Bo jesteśmy za mali. To One przez swoje życiowe traumy i Piękny Nieziemski nieomal przykład Ojca  doświadczyły Daru Zjednoczenia Ziemi i  Nieba . I  teraz za Ich sprawą  wrócił do nas  nasz nieżyjący od dawna Kolega i był obok, nieomal na dotknięcie dłoni.
Piotr siedział obok nas i było cudownie.
Gdy już trwał film o Nim, On uzupełniał szeptem, jak zwykle skromnie, widząc wszystko szerzej i głębiej , nie przydzielając sobie zasług – jak kiedyś wspomniał Jego  Przyjaciel – nasz wspólny kolega  Hirek – Piotr więc do nas szeptał, że to przez Mamę, że Mama Go uczyła jak kochać ludzi. I opowiedzcie też o moich przodkach, szepnął. Bo bez nich może nie poznałbym  tak wcześnie swojego miejsca na ziemi, w zawodzie, w pasjach no i marzeniach.  Obiecaliśmy Piotrowi, że zaraz, zaraz opowiemy bo czytaliśmy i słyszeliśmy.   Piotr uspokojony poszybował dalej, do swoich bliskich i dalekich, bo wszyscy  chcą  opowiedzieć o Nim, ale też z  Nim  pogadać, dotknąć . A Ty  Piotrze lubisz wszystkich jednoczyć, organizować spotkania tak jak kiedyś ludzi z naszego roku  ponownie zjednoczyłeś po latach  . Jakie to szczęście nasze Piotrze, że wpadłeś  choć na chwilę do Konina, na ten film i Spotkanie .

Otwieramy więc na polecenie Piotra książkę którą  napisała wyśmienitym piórem pani Eugenia R. Dabertowa , zatytułowaną  ” Doktor Piotr . Pasje życia Piotra Janaszka „. A więc najpierw był dziadek, Piotr Niedziela – to po nim  nasz Piotr- co piękne w tej Rodzinie- otrzymał imię. A więc dziadek Piotr jako  pełen fantazji 16 latek, w 1900 r opuścił wieś rodzinną  Szelejew pod Gostyniem, wsiadł  do pociągu w Poznaniu by w Berlinie sposobić się do fachu murarza. Jednak niebawem uległ wypadkowi i przebywając w szpitalu zaczął rzeźbić figurki lekarzy. A ci, zauważywszy talent, skierowali go do fabryki protez w której  został uczniem. Zafascynowany tą pracą,  zaangażowany wielce , odważny do granicy ryzyka i przedsiębiorczy już  w 1910 założył w Berlinie własny warsztat . Po zakończeniu I Wojny Światowej znacznie wzrosła liczba ludzi okaleczonych a prace dziadka Piotra, szczególnie potrzebne w tej sytuacji, przyniosły mu sławę w zawodzie. Gdy Polska odzyskała  Niepodległość  Dziadek Piotr wrócił do Poznania i już w 1920 roku założył pierwszy w tym mieście – przy Al. Marcinkowskiego 24 – warsztat ortopedyczny i kolejny przy ul. Rzeczpospolitej 9. Jego liczne wynalazki opatentowano w Polsce i Berlinie. W czasie Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu w 1929 roku zdobył trzy złote medale. Dziadek Piotr Niedziela potrafił tak  rzeźbić protezy z drewna  topolowego, starannie wydrążając wnętrze konara , by  były lekkie i nie uwierały kikuta nogi . Nowością były też ruchome stopy,  które wymyślił. Protezy tak starannie dopasowywał każdemu indywidualnie, że liczba przymiarek i poprawek często sięgała trzydziestu. W czasie II Wojny Światowej   Niemcy zniszczyli jego dorobek, aresztowany przez gestapo-  najpierw trafił  do katowni w Domu Żołnierza przy ul. Niezłomnych, potem do Fortu VII, a następnie do obozu koncentracyjnego w Dachau i ostatecznie Mauthausen – Gusen, gdzie skrajnie wyniszczony niedożywieniem i ciężką pracą zmarł.  Nieomal równolegle z aresztowaniem  Piotra Niedzieli  jego Rodzinę wyrzucono  z majątku i zesłano do Generalnej Guberni, do Wolbromia. Wrócili do Poznania gdy jeszcze broniła się Cytadela, a wycofujące się wojska niemieckie w 1945 podpalały miasto – to wtedy spłonął  warsztat  dziadka Piotra Niedzieli. Żona Piotra, dzielna babcia naszego Kolegi – Marianna ze starszą córką Zuzanną ( i tu ujawnia się myślenie w tej Rodzinie – kontynuacja nie tylko zawodu – ale też przekazywanie imion potomkom – starsza córka naszego śp. Kolegi nosi imię  swojej babci Zuzanny  ) wydobyła ze zgliszcz maszyny i niebawem te dwie kobiety otworzyły warsztat w rodzinnej kamienicy Niedzielów,  wybudowanej  w 1930 roku przy Dolnej Wildzie 20. Któregoś dnia ich warsztat odwiedził prof. Dega, który poszukiwał fachowców  bo  planował  otworzyć warsztaty ortopedyczne  w kierowanej przez niego Klinice Ortopedii w Poznaniu  na Wildzie. Od tej pory ożyła dawna znajomość Profesora  z Rodziną  naszego Piotra, którą już przedtem poznał dzięki pracom dziadka Piotra a teraz docenił Nieustraszoną i Świetną fachowo jego Córkę  Zuzannę Niedzielę – Janaszek i przy której nieodmiennie kręcił się mały nasz Piotr.   Oczywiście dziecko mogło nabrać niechęci czy nawet odrazy do tego zawodu i widoku ludzi niepełnosprawnych, okaleczonych i potem  wybierać własną drogę ( co  często się zdarza). Jakże wielka musiała być moc Idei Dziadka , Babci i Mamy, jaką magnetyczną siłę wpisującą się niewątpliwie w wielkie wrażliwe serce Piotra, że już wtedy  został „ zarażony” tematem rehabilitacji  i tę pasję, potrzebę , myślenie oraz serce  przekazał dalej swoim Córkom . Ta swoista międzypokoleniowa sztafeta trwa i pielęgnowany jest zapalony kiedyś niby Znicz Olimpijski – wiecznie płonący ogień Idei i Działań tej Rodziny ….
 Piotr, nasz Piotr, kiedyś napisał, że  po ojcu Janaszku  odziedziczył poczucie humoru i ” nieprzyzwoity ” optymizm a także za jego sprawą  otrzymał drugi po  genie Niedzielów –  gen społecznikowski . A dzięki mamie Zuzannie, która była przedwojenną harcerką , absolwentką Collegium Marianum a w czasie wojny sanitariuszką i  dzięki swojemu ojcu czyli dziadkowi Piotrowi –  uwrażliwiła się na ludzkie cierpienie . Piotr pisywał do Niej piękne listy, które można gdzieś przeczytać i zawsze podkreślał, że to po Niej odziedziczył wrażliwość na ludzi kalekich.
Piotr urodził  się 21 kwietnia 1947 r w czasie wielkiej powodzi, nie w szpitalu, lecz w mieszkaniu przy dolnej Wildzie , które było zagracone maszynami pospiesznie wynoszonymi ze zdewastowanej wodą piwnicy.  Pozwolę sobie rozwinąć czy zinterpretować (po swojemu)  te narodziny. Sama grzecznie urodziłam się w szpitalu, mama spokojnie  tam oczekiwała na poród. A jest bardzo prawdopodobne, że Mama Piotra nie miała czasu na myślenie o porodzie , bo przerażona powodzią , zdenerwowana , bardzo  zapracowana i – bez względu na wysoką ciążę  – tak zajęta ratowaniem warsztatu, że  urodziła Syna niejako przy okazji ? To też  mogło jakoś zdeterminować  cechy charakteru naszego Piotra –Jego  praca dowodem, praca  „ do utraty tchu”, a nawet życia …. Choć jak napisał Hirek – wspomniany już  najbliższy Przyjaciel naszego  Piotra – ta praca dawała Mu ogromną  radości, uskrzydlała a pasja pomagała „ przenosić góry „, gdy walczył z przeciwnościami, ze złymi zawistnymi ludźmi  a nagrodą był  uśmiech dziecka z niepełnosprawnością….  

A teraz jeszcze opowieść o konińskim spotkaniu naszego wspólnego kolegi z poznańskiej AM  – Leszka Milanowskiego , który również uczestniczył w spotkaniu. Ba nawet specjalnie przyleciał z Anglii, gdzie od lat pracuje.  

 Wróciłem (…)  z premiery filmu skromnie zatytułowanego ” Doktor Piotr ” w Koninie.  Byłem ciekaw, co mówi się o naszym Koledze. Razem studiowaliśmy, zdawaliśmy egzaminy, mieliśmy tych samych wykładowców.  Początkowo byłem dumny, że studiowaliśmy razem  z Nim. Myślę, że i Hirek, i Ula Mikołajczak – Mejer , Jurek Marcinkowski , pewnie i Franek Rajewski wspierany przez wspanialszą od Niego samego Żonę, Jolę Twardowską mogli czuć się podobnie. Po filmie, nie byłem w stanie porównywać się z Piotrem. Ja mogłem tylko czuć jak mało zrobiłem w moim życiu dłuższym o dwadzieścia lat w porównaniu z krótkim życiem Piotra. A przecież mieliśmy jednakowy start. Wielkość Piotra pokazała się liczbą ponad 500 osób obecnych na prapremierze, w słowach o Nim wypowiadanych przez Jego sprawnych inaczej i dr Komorowskiego Ten film musimy zobaczyć my wszyscy. A był dla nas wszystkich bez wyjątku po prostu życzliwy. Nie znam nikogo  kto by nie uważał Piotra za swojego przyjaciela. Jako nie-Poznaniak z urodzenia miałem dystans do większości rodowitych Poznaniaków. Piotr „oswoił” mnie z Nimi. Właściwie od początku gdy Go poznałem nie spodziewałem się, że zajmie się innymi niż  niepełnosprawnymi gdy koło Kliniki Ortopedycznej profesora Degi zobaczyłem szyld „Niedziela – Janaszek Pracownia Sprzętu Ortopedycznego”. On miał we krwi świadomość konieczności pomocy osobom niepełnosprawnym gdyż stykał się z Nimi i Ich problemami na codzień.  Po 20 latach od Jego odejścia Jego Koleżanki i Koledzy, Jego „niepełnosprawni” Wychowankowie wciąż o Nim pamiętają i przychodzą ze swoimi sprawnymi dziećmi. Mówią  że nauczył Ich wiary w siebie. Piotra dobro trwa, przetrwa nas wszystkich. Piotr nigdy nie umrze. O nas będą pamiętać nasze Rodziny. Rodzina Piotra byli i są wszyscy, którym Piotr postawił wysoką dla sprawnych inaczej poprzeczkę  przetrwania i rozwoju. Piotr żyje i żyć będzie wiecznie . Jego Córki i Wnuki mogą być z Piotra niesamowicie dumni.  Nie ma porównania między moim życiem a skutkami działań i życia Piotra. Prawdziwie Wielki Człowiek odszedł wcześnie, lecz Jego dzieło nadal żyje.

Jedno krótkie życie Niezwykłego Lekarza – Piotra Janaszka . Wspomnienia kolegów ze studiów …

 

*

Dzisiaj nadszedł ten pamiętny dzień, kiedy to 20 lat temu zginął tragicznie nasz Kolega ze studiów ( 1965- 1971) na poznańskiej Akademii Medycznej .  Spełnił marzenie o św. Mikołaju swoim podopiecznym – dzieciom niepełnosprawnym uczestnicząc w mikołajkowej warszawskiej uroczystości…..w Domu czekały Córki ……

Na Ich prośbę  – Pani Zuzanny Janaszek – Maciaszek i Olgi Janaszek – Serafin spisaliśmy nasze wspomnienia . Dzisiaj ukazały się na stronie Fundacji, którą Obie prowadzą , kontynuując tradycję Taty – spełniają Jego dramatycznie przerwane Marzenia ….Na pewno się cieszy, obserwując Ich Piękny Aktywny Rozkwit z Nieznanej nam Dali  …… i pomaga  widząc jaki Plon wydało Jego Krótkie , ale tak bardzo nasycone Pracą i Miłością Życie…..

Dziś otrzymałam e- list od Pani Zuzanny :

Dzień dobry,

przepiękna opowieść powstała z tej korespondencji! Dziękuję bardzo. 

 Dziś dla nas smutna rocznica… Wspomnienia Koleżanek i Kolegów zamieściliśmy na stronie Fundacji. To dla nas niezwykle ważne wspomnienia, bo z tych czasów Taty nie znamy…

Zapraszam na: https://podajdalej.org.pl/aktualnosci/wspomnienia-kolezanek-i-kolegow-z-lat-studiow-lekarskich-o-sp-doktorze-piotrze-janaszku/

 Pod Państwa wspomnieniami można pobrać Taty felietony. Jako dziennikarz z zamiłowania pisał ich mnóstwo. Planujemy udostępniać kolejne artykuły.

 Zapraszam do lektury, pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za Pani ogromne zaangażowanie i tak piękne upamiętnienie Taty,

Zuzanna

 Zuzanna Janaszek – Maciaszek

Prezes Fundacji PODAJ DALEJ

Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ

  1. Południowa 2A, 62-510 Konin

http://www.podajdalej.org.pl/

FB/FundacjaPodajDalej 

​IG/fundacjapodajdalej

TT/PodajDalej_Fund

YT/PodajDalejFundacja

Pomagać nam można cały rok    ING Bank Śląski: 78 1050 1735 1000 0024 2547 0123

  *

Zgodnie z planem – przedwczoraj zamieściłam w blogu krótką notę biograficzną Piotra , wczoraj naszą korespondencję z Córkami, która otworzyła Niezwykłe nasze kontakty a dziś tekst wspomnieniowy – dokładnie ten, który już można znaleźć na stronie Fundacji Podaj_Dalej…..

Wspomnienia Koleżanek i Kolegów z lat studiów lekarskich o śp. Doktorze Piotrze Janaszku 

Grudzień 6, 2018

Razem z Piotrem przebyliśmy długie 6 lat (1965-1971) studiów na Wydziale Lekarskim ówczesnej Akademii Medycznej w Poznaniu (obecnie Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu) uwieńczone dyplomem lekarza medycyny. Dużo się wtedy działo. Z nieopierzonych bardzo młodych ludzi powoli przekształcaliśmy się w poważnych doktorów. Studia były trudne i wymagające ciągłej koncentracji, co powodowało silny stres. I gdyby nie obecność takich Kolegów jak Piotr, którzy wnosili swój entuzjazm, wielką aktywność i radość życia, wielu z nas pogrążałoby się jedynie w nauce, nieustannym zdenerwowaniu czy damy radę a czasem w depresyjnych myślach. Piotr był jak świeży, wiosenny ożywczy wiatr… niesprawiedliwy i okrutny Los nam Go odebrał…

Teraz, wspominając Piotra, przeglądamy karty z naszego albumu absolutoryjnego. Byliśmy ujęci w 10 grup . W 1-szej poniżej pokazanej – patrzy na nas, zza swoich okularów, tak jak kiedyś – spokojnie i elegancko z tlącym się uśmiechem – Piotr Janaszek. Nasz Piotr…

**

W 1971 roku zostaliśmy już absolwentami Wydziału Lekarskiego – nasz rok wydał „na świat” 223 młodych lekarzy medycyny… i każdy poszedł w swoją stronę. Niektórzy tylko spotykali się w szpitalach, przychodniach, czy utrzymywali kontakty towarzyskie…

Do pierwszego wspólnego spotkania doszło z inicjatywy naszego już śp. Marka Tuszewskiego dopiero po 20 latach od absolutorium. Właśnie to spotkanie – w 1991 roku – zostało uwiecznione na poniżej podanym zdjęciu. Jesteśmy na nim wespół z ówczesnym dziekanem Wydziału Lekarskiego śp. Prof. Kazimierzem Rzymskim i ówczesnym kierownikiem Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej śp. Prof. Edmundem Chróścielewskim.

**

Po przedwczesnym odejściu śp. Marka Tuszewskiego „pałeczkę” organizatora spotkań naszego roku przejął Piotr Janaszek. W roku 1997 oraz 1998 zorganizował je w Ślesinie k/Konina – i zapewne organizowałby następne, gdyby nie Jego tragiczna śmierć w 1998 roku. Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że widzimy Piotra po raz ostatni… możemy teraz rozmyślać. Na pewno to spotkanie wyglądałoby inaczej – nie jak zwykle w małych grupkach rozmowy, czy tańce, tylko koncentracja na Piotrze i innych kolegach… poznawanie Ich Człowieczeństwa a może problemów o których przy takich okazjach mówi się rzadko… możemy tylko żałować, że tak mało znaliśmy Piotra.

Kolejne nasze doroczne spotkania, od tego czasu systematyczne – były już, niestety, bez obecności Piotra.

Wspomnienie Zofii Konopielko z d. Łukaszewicz – grupa VIII

Kiedy niedawno usłyszałam od Kolegów z poznańskiej Akademii Medycznej, z którymi nawiązałam kontakt po ponad 50 latach – gdy powiedzieli, że nasz Kolega Piotr Janaszek zginął tragicznie w młodym wieku, w pełni sił i aktywności zawodowej – początkowo nie mogłam sobie przypomnieć tego Chłopaka. W czasie pierwszych trzech lat studiów wspólnie spędzonych (potem przeniosłam się za mężem do Akademii Medycznej w Warszawie) przyjaźniłam się z kolegami ze „wspólnego stołu” w Collegium Anatomicum i tych mam stale w pamięci. Piotr był w jakiejś odległej anatomicznej grupie. Wszak minęło już ponad pół wieku od naszych studiów. Nałożyły się też w pamięci wspomnienia czasu warszawskiego… ale stale nękała mnie myśl, że jakoś dziwnie to Imię i Nazwisko – Piotr Janaszek – było mi bliskie i jakby dobrze znajome. I rozmyślając nad tym, i oglądając zdjęcia kolegów z absolutorium nagle zobaczyłam Piotra Janaszka i wtedy przyszło jasne i wyraźne przypomnienie:

Właśnie nadszedł początek października 1965 roku, kiedy staliśmy wielką grupą – my, świeżo „upieczeni” studenci Akademii Medycznej na dziedzińcu Collegium Anatomicum w Poznaniu. Ten dzień mam w oczach. Na twarzach wszystkich rysowało się przejęcie, ale też i duma, że osiągnęliśmy swój cel. O tym co nas czeka większość z nas nie miała nawet wyobrażenia…

Egzaminy były trudne – zdawaliśmy pisemnie biologię wybierając jeden z trzech proponowanych tematów, następnie fizykę, chemię i język obcy. Potem była rozmowa z Komisją Egzaminacyjną nazywana potocznie testem na inteligencję. Wakacyjny czas oczekiwania na wyniki trochę się dłużył, choć młodość miała swoje prawa i długo nie mogła się frasować. I wreszcie dotarła do mnie informacja (do mojego gorzowskiego domu zadzwonił poznański kuzyn), że już są wyniki. Pognałam więc pierwszym pociągiem do Poznania. Na parterze Collegium Maius przy ul. Fredry 10 w Poznaniu tłoczyła się już gromadka młodych. Po prawej stronie wisiały upragnione tablice z listami przyjętych i nieprzyjętych na studia. Stanęłam za plecami innych wyciągając szyję i gorączkowo przesuwałam wzrok szukając swojego nazwiska. Może kuzyn źle przeczytał oznajmiając, że zostałam studentką – jak zawsze nie byłam pewna, dopóki sama nie zobaczę i nie „dotknę”. Wielu odchodziło smętnie unosząc porażkę lub wyraźnie radowało, ba, nawet rzucało się na szyję nieznanemu koledze. W ten sposób Leszek Milanowski (który napisał krótkie wspomnienie o Piotrze – zamieszczone dalej) poznał Tereskę Gawrońską – piękną, eteryczną blondynkę, przedwcześnie zmarłą tuż po studiach, w dodatku z dzieciątkiem w łonie…

Traf chciał, że obok mnie stał wysoki, szczupły, przystojny blondyn w dość dużych okularach o grubych szkłach. Powiedział do mnie – jesteśmy kolegami. Nazywam się Piotr Janaszek. Nieśmiało się też przedstawiłam, bo w tej 18-tej wiośnie życia taka byłam. Poza tym przybyłam z prowincjonalnego Gorzowa Wielkopolskiego, nikogo nie znałam i byłam sama w tym tłumie.  Piotr powiedział – teraz będę mógł realizować swoje marzenie i odszedł…

Wszyscy chcieliśmy zostać lekarzami, nieść pomoc ludziom, choć nie wszyscy (myślę sobie) mieli konkretny pomysł w jaki sposób to będą robili – jaką specjalizację wybiorą. Piotr wydał mi się jakby bardziej od nas dojrzały – a może tak to teraz oceniam, z perspektywy minionych 53 lat i posiadając wiedzę o Jego ścieżce zawodowej.

Z Piotrem znaleźliśmy się w innych grupach anatomicznych, więc widywałam Go z daleka. Zawsze był otoczony kilkoma dość niewysokimi koleżankami, jakoś radosny – chyba dość rozmowny, one „szczebiotliwe” – może tylko im tłumaczył zawiłości medyczne, może dowcipem rozładowywał bardzo napiętą atmosferę przed zajęciami prosektoryjnymi. Nie wiem o czym rozmawiali, ale widziałam jak ludzie do Niego lgnęli, a On ich wyraźnie integrował. Czasem wymienialiśmy się w biegu uśmiechami, ale na bliższe kontakty nie było czasu. Wszyscy byli zajęci nauką i raczej zaprzyjaźnieni z kolegami z grupy, co owocuje naszymi teraz odnowionymi serdecznymi kontaktami. Dzięki Facebookowi odnalazłam przed 2 laty Leszka Milanowskiego, Jurka Marcinkowskiego a ostatnio Hirka Głowackiego – gdyż przyszła pora na powroty do tamtych czasów. Do czasów naszej wczesnej młodości, kiedy wszystko było Pierwsze…

I tylko żal, że nie poznałam Wszystkich Najciekawszych Kolegów do których niewątpliwie należał Piotr Janaszek…

No cóż, takie jest życie, a żal daremny…

Piotr żyje w naszych ciepłych myślach, wspomnieniach… Jest z nami w czasie smuty i radości.

Dowiedziałam się teraz, że był kontynuatorem pomysłu corocznych zjazdów wycieczkowych naszego roku – i po tylu latach, kiedy od nas tragicznie odszedł – nadal corocznie koledzy się spotykają. I pomimo tego, że PESEL niektórych nie oszczędza, przybywają z wielką chęcią i radością, bo oddaje im to młodość… młodość Piękną i Szumną…

Już teraz wiem, czytając biografię Piotra – o czym marzył mówiąc mi o tym dość enigmatycznie przed tablicą przyjętych na studia – „teraz mogę zrealizować swoje marzenia”. Marzył już wtedy, ten młodziutki 18-latek, by pomagać ludziom w najtrudniejszej sytuacji życiowej – bo zwykle długotrwającej i zwykle wymagającej pomocy osoby drugiej przez cały czas. Pomagać niepełnosprawnym to Wielka Idea. Dawać Im Światło, swoją Radość życia, którą niewątpliwie miał, objaśniać jak żyć by była Pełnia… a może Dobry Bóg uznał, że Piotr dał swoim ziemskim podopiecznym wszystko i nadeszła pora na zajmowanie się tymi, którzy już w Niebie…

Wspomnienie Hieronima (Hirka) Głowackiego – grupa V:

„Kilka dni temu Jurek Marcinkowski zapytał się mnie, czy pamiętam Piotra Janaszka i czy mógłbym coś o Nim napisać.

Pomimo że to już prawie 50 lat czasu przeszło i obrazy się zacierają, to widzę Piotra zawsze w grupie kolegów, zawsze ‘w środku’. Piotr nigdy się nie pchał ‘do przodu’, ale też nie zostawał ‘w tyle’.

On był po prostu pomiędzy nami. Uprzejmy, koleżeński, towarzyski, uczynny.

Piotr – wysoki, szczupły, przystojny chłopak – cechował się zawsze uśmiechniętą twarzą. Można by powiedzieć, że miał uśmiech od ucha do ucha. Na twarzy miał dosyć silne okulary, które jakoś do niego pasowały. Często przychodził w poważnym garniturze z teczką pod pachą, co niezbyt pasowało do jego chłopięcego uśmiechu.

W 1996 roku przez przypadek dowiedziałem się o spotkaniu w Koninie. Telefon do Piotra, radość wielka. I on zorganizował mój przejazd z dworca do jego Ośrodka. Tylko dla mnie! Już w tym czasie był znany jego organizatorski talent. Od tego czasu były dla mnie nasze regularne spotkania ‘Janaszka Spotkaniami’. Jego tragiczny wypadek ogarnął nas wszystkich ogromnym smutkiem. Za to, że był inicjatorem i organizatorem naszych spotkań, za to, że nas po 25 lat po studiach znowu połączył, proponuję nasze koleżeńskie coroczne spotkania ‘Janaszka Spotkaniami’ nazwać”.

Wspomnienie Leszka Milanowskiego – grupa II:

„Piotra Janaszka obserwowałem z daleka. Jego Matka – Zuzanna prowadziła prywatną pracownię ortopedyczną [w Poznaniu przy ul. Dolna Wilda – przyp. JTM] niedaleko Kliniki Ortopedii i Rehabilitacji [obecnie: Ortopedyczno-Rehabilitacyjny Szpital Kliniczny im. Wiktora Degi Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu przy ul. 28 Czerwca 1956 r. 135/147 – przyp. JTM].

W okresie niedoboru sprzętu do rehabilitacji była to nadzieja dla niepełnosprawnych.

Myślę, że Piotr w pewien profesjonalny sposób kontynuował tradycje rodzinne.

Dumny byłem, gdy w telewizji wraz z red. Komorowskim propagował opiekę na niepełnosprawnymi dziećmi. Wiem, że byli ogromnymi przyjaciółmi, bo mam do dziś kontakt.

Żałuję, że za Jego życia nigdy nie odwiedziłem Jego obecnej Fundacji.

Zginął na trasie Kutno-Konin tej samej nocy, gdy w czasie potężnej śnieżnej zamieci sam wracałem z Kutna do Lipna.

On na pewno ‘nie wszytek umarł’ jak pisał Jan Kochanowski….”

Wspomnienia „dziewczyn z Naszego Roku”:

„Widziałyśmy jak Piotr wchodził na ponure zajęcia z anatomii. Wypatrywałyśmy, bo z nim ‘wchodziło słońce’. Wysoko nad nami ‘świecił’, bo był słusznego wzrostu, ale wspinając się na palce zaglądałyśmy w Jego oczy – dobre i pogodne. Zza szkieł okularów migotały do nas te chochliki i dawały nam siłę. Burza jasnych włosów momentami wydawała się złota. Był z nami, wesoły i uśmiechnięty… był… jak bardzo ciężko mówić był… ale dopóki żyjemy, jest nadal wśród nas – nasz Kolega Piotr, stale żywy i rozdający radość…”

Wspomnienia Jerzego T. Marcinkowskiego – grupa VIII:

Śp. Piotr Janaszek nie miał nigdy jakichkolwiek problemów z nauką podczas studiów; był poważny, kiedy należało zachowywać powagę, ale w spotkaniach z Koleżankami i Kolegami z Roku był żartobliwy, wesoły, wzbudzający zainteresowanie naszych dziewczyn.

W latach 1970-1981 brałem udział w organizowaniu i prowadzeniu obozów naukowo-społecznych dla studentów AM w Poznaniu w miejscowościach: Pustary, Łagów Lubuski, Osowa Sień, Leszno, Zbąszyń, Żary, Konin. Wyniki badań wówczas przeprowadzonych w Koninie opisał dr socjologii Zbigniew Woźniak (późniejszy profesor).[1] I wtedy w Koninie spotykałem się z Piotrem Janaszkiem i mogłem obserwować jaki wielkim autorytetem cieszył się w środowisku konińskim.

I jeszcze jedna ważna pasja Piotra. Dokumentacja. Nie tylko zwykła integracja którą uwielbiał i umiał wypełniać, ale utrwalanie ludzi i zdarzeń. Śp. Piotr Janaszek, który roku 1997 oraz 1998 zorganizował spotkania Naszego Roku w Ślesinie k/Konina, zredagował bardzo zgrabnie książeczkę, w której każdy z naszego rocznika miał możliwość przedstawienia siebie: dwa zdjęcia (z okresu absolutorium oraz aktualnego) + opis swojej działalności zawodowej + (nieobligatoryjnie) opis swojej sytuacji rodzinnej. Piotr wyczuwał konieczność pisania pamiętników lekarskich naszego rocznika – dla potomności. Po latach realizujemy tenże zamysł – z nadzieją, że Piotr patrzy z góry i może pochwala – oczywiście żal, że w tym nie uczestniczy, bo na pewno miałby więcej ciekawych pomysłów , uwag krytycznych… niejako kontynuując myśl Piotra na stronie internetowej Koleżanki z Naszego Roku Zofii Konopielko z d. Łukaszewicz: http://zofiakonopielko.pl/ zamieszczamy nasze wspomnienia, ale też wpisy o naszych zmarłych Koleżankach i Kolegach: o Teresie Gawrońskiej, Krzysiu Urbańskim, Tadeuszu Kaczmarku, Ludwiku Krzysztofie Szereszewskim, Kajetanie Petrykowskim. Teraz myślimy o zamieszczeniu tam wspomnień o śp. Piotrze Janaszku.

Na pewno znajdą się tam następujące oficjalne dane:

Śp. Piotr Janaszek w swej działalności zawodowej i społecznej wyraźnie wzorował się na tym, co stworzył profesor Wiktor Dega (1896-1995) – współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego, jeden ze światowych pionierów rehabilitacji, któremu udało się w 1960 utworzyć w Poznaniu pierwszą na świecie Katedrę Medycyny Rehabilitacyjnej. Doktor Piotr Janaszek otrzymał wiele wyróżnień za zaangażowanie w swoją pracę zawodową i społeczną, w tym Medal Karola Marcinkowskiego, który był ustanowiony przez Akademię Medyczną w Poznaniu w 1983 roku „Za wybijającą się postawę moralną i społeczną w działalności lekarskiej i opiekuńczej wobec ludzi chorych i niepełnosprawnych”. Należy podkreślić, że Piotr Janaszek otrzymał ten medal z numerem 2. Numer 1 otrzymała dr Wanda Błeńska, która stworzyła i prowadziła przez 43 lata ośrodek dla trędowatych w Ugandzie.

*

Uroczystość wręczenia medalu Karola Marcinkowskiego

I pozwalam sobie zacytować słowa Leszka Milanowskiego który za Kochanowskim napisał: ‘nie wszytek umarł’… dopóki żyjemy, Rodzina, znajomi, my i pacjenci – żyje pamięć… a dzieło śp. Piotra Janaszka które rozpoczął – Fundacja Jego Imienia – prowadzona przez Nieodrodną Córkę Zuzannę, jest świadkiem Wielkości pomysłodawcy… jesteśmy dumni z Pani, Pani Zuzanno, bo trochę jest Pani naszym dzieckiem – choć dzieckiem kolegi z niezapomnianych lat studiów…

**

*zdjęcia otrzymane od Córek Piotra Janaszka – Zuzanny i Olgi

** zdjęcia otrzymałam od Jerzego T. Marcinkowskiego

Jedno Krótkie Życie Niezwykłego Lekarza – Piotra Janaszka . Korespondencja z Córkami i zadziwienie jaki świat jest mały ……

Piotr Janaszek  i Jego podopieczni , Giewartów, 1980 .*

Piotr Janaszek i Harcerki ( dwie Córki Piotra – Zuzanna po lewej i jasnowłosa – Olga , Mielnica, 1984*

Piotr Janaszek i Dzieci Niepełnosprawne, Mielnica, 1983*

Piotr Janaszek wśród Dzieci Niepełnosprawnych, Mielnica, 1983*

*Zdjęcia otrzymane od Córki Piotra – Zuzanny  Janaszek – Maciaszek .

Kochani !  Uznałam, że warto przytoczyć tu treści maili wymienionych z Panią Zuzanną i Olgą – Wspaniałymi Córkami naszego tragicznie zmarłego Kolegi ze studiów na Akademii Medycznej w Poznaniu z lat 1965 – 1971 – Piotra Janaszka. Oczywiście nie ma tam żadnych tajemnic, a listy są tak miłe, że powinny się znaleźć w blogu.  Jeśli Ktoś zechce poczytać  –  zapraszam  :

                                    Oto mail, drugi już –  profesora Jerzego T. Marcinkowskiego                                                                                         do  Kolegów z ww studiów:

 

Drogie i Szanowne Koleżanki!

Drodzy i Szanowni Koledzy!

Jak już pisałem, przed paroma dniami, otrzymałem list od córki Naszego Kolegi z Roku śp. Piotra Janaszka, która prosiła ” o garść wspomnień związanych z moim Tatą” z okazji 20-tej rocznicy śmierci Jej Ojca, która mija 06 grudnia 2018 r. 

W odpowiedzi wespół z Zosią Konopielko z d. Łukaszewicz, Hirkiem Głowackim i Leszkiem Milanowskim posłaliśmy już córce Piotra Janaszka nasze wspomnienia, które załączam, ale proszę o to abyście nadsyłali dalsze, które bardzo chętnie zamieścimy. 

 Wkrótce po wysłaniu naszych wspomnień  Córce Piotra – Pani Zuzannie Janaszek – Maciaszek otrzymaliśmy od Niej odpowiedź  :

Szanowni Państwo,

z całego serca dziękuję za tak szybką i przepiękną odpowiedź. 

Wzruszyłam się bardzo czytając zebrane przez Państwa wspomnienia. I te słowa wypowiedziane przy listach przyjętych na studia:

„Teraz będę mógł realizować swoje marzenie…” ( to są słowa wyjęte z  mojego wspomnienia , które wraz  z innymi znajdzie się tu jutro – przyp. Z.K. )

Pięknie dziękuję i zapraszam serdecznie do Konina. Bardzo chętnie pokażę, jak realizujemy Taty marzenia!

Z poważaniem i wielkim podziękowaniem, 

Zuzanna Janaszek – Maciaszek

Po namyśle odpisałam :

Szanowna Pani Zuzanno !

Wczoraj prof. Marcinkowski wysłał Pani nasze wspomnienia o śp. Piotrze, których jestem współautorką.

  1. pytanie –
    – czy mogę zamieścić w blogu nasze wspomnienie które Pani przekazaliśmy

– czy dopiero wtedy, gdy  Pani zakwalifikuje  całość lub wybrane fragmenty z  naszych wspomnień – oczywiście zaznaczając że tekst już się ukazał na Państwa stronie

  1. i pytanie drugie

Czy mogłaby Pani, jako Córka   opowiedzieć nam coś o Ojcu – dzieciństwo etc. – jakieś klimaty – ew. w odcinkach – zamieściłabym w blogu-  gdzie piszemy ” po duszam” ale serdecznie i pozytywnie

Najserdeczniej pozdrawiam

życzę nieustanych sukcesów

życiowych, zawodowych

jesteśmy z Pani dumni ….

z poważaniem
dr n. med. Zofia Konopielko
 em. adiunkt Kliniki Nefrologii i Nadciśnienia Tętniczego u Dzieci I-P CZD oraz wieloletni kierownik poradni przyklinicznej 

a oto odpowiedź Pani Zuzanny :

Szanowna Pani Doktor,

dziękuję z całego serca za piękne wspomnienia! Proszę oczywiście publikować, bo to cały Tato!! ( … )

Jeżeli byłaby taka możliwość to proszę tylko o wprowadzenie małej zmiany – we wspomnieniu napisanym przez Pana Leszka Milanowskiego jest zdanie: „Piotra Janaszka obserwowałem z daleka. Jego Ojciec prowadził prywatną pracownię ortopedyczną (…)” powinno być „Jego Matka”. To nasza ukochana Babcia Zuzanna prowadziła warsztat właściwie do końca swojego życia, zawsze z pełnym zaangażowaniem i wielkim sercem dla wszystkich pacjentów. 

    Jeżeli chodzi o Pani prośbę o moje wspomnienia to za kilka dni powinnam mieć reportaż, który pisze właśnie nasza zaprzyjaźniona dziennikarka – będą tu wspomnienia moje i mojej siostry oraz naszych rówieśników, którzy jako dzieci jeździli do Mielnicy. Z przyjemnością udostępnię Pani ten reportaż do publikacji. 

Z poważaniem i podziękowaniem, 

Zuzanna Janaszek – Maciaszek

Podziękowałam …..

Po trzech może dniach otrzymałam mail, który wprowadził mnie w osłupienie – tak, tak dokładnie  w osłupienie :

Szanowna Pani Doktor, 

tym razem odzywa się do Pani siostra Zuzanny – Olga. Czytałam wczoraj wspomnienia koleżanek i kolegów Taty z roku. To dla nas przepiękna, wzruszająca pamiątka i ogromnie za nią dziękujemy.

Przy okazji ponownie przekonałam się, jaki świat jest mały…. Proszę sobie wyobrazić, że gościłam Panią wraz z Mężem ponad 10 lat temu w naszym mieszkaniu w Warszawie! Mój mąż Dariusz Serafin pracował wtedy w firmie Cemex i współpracował z Pani Mężem. Bardzo miło wspominamy to spotkanie. Cały czas trudno mi uwierzyć, że nasze drogi już wcześniej się splotły! 

Pozdrawiam Panią i Męża bardzo serdecznie! Życzę dużo dobrego i jeszcze raz dziękuję za piękne wspomnienia,

Olga Janaszek – Serafin 

Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ

KRS 0000 197 058

Południowa 2A

62-510 Konin

tel. (63) 211 22 19

http://www.podajdalej.org.pl/

FB/FundacjaPodajDalej

Gdy trochę ochłonęłam odpisałam, :

Nieprawdopodobne –  zaniemówiłam …

Zaraz opowiem mężowi, bo całkiem niedawno wspominaliśmy Państwa gościnność, dom, Synka…zastanawialiśmy się jakie aktualne dzieje …

Na razie tyle 

Bo jestem w szoku !!!

Ogromnie zadziwiona

I Radośnie  – pomimo okoliczności dzisiejszego kontaktu tj.zbliżającej się  rocznicy tragicznej śmierci Pani Taty a naszego Kolegi ze studiów – Piotra …..

Zosia

 I zaraz  Olga :

Szanowna Pani, 

ja wczoraj z Darkiem  ( mąż Olgi, a nasz znajomy , o czym przed chwilą napisała Olga – przyp. Z.K. ) cały wieczór mieliśmy taki „zaniemówiony”, bo naprawdę scenariusz jak z filmu;-)

Ten nasz mały Antek dzisiaj ma 13 lat, 186 cm wzrostu i jest w VIII klasie. Bardzo wysportowany i aktywny… Mamy też 9-letniego Ignasia – perkusistę i radosnego artystę, który interesuje się całym światem! Młodszy bardzo podobny do dziadka Piotrusia:-) Załączam zdjęcie.

Pozdrawiam bardzo serdecznie,

Olga

Wobec takiej sytuacji poczułam przypływ macierzyńskich uczuć i napisałam to, co dyktowało mi serce :

Olu Kochana

Pozwalam sobie tak mówić bo jesteś jak moja Córka  🙂 ( mamy 4 dzieci, 8 wnucząt i prawnuczkę ) a ponadto jesteście razem z Zuzanną Fantastycznymi   Latoroślami mojego Kolegi …….

Serce się raduje ….

nadal jesteśmy w szoku, jak maleńki jest Świat i jak bardzo nieprzewidywalne   Ludzkie Drogi !!!!

Oglądam Zdjęcia Dziadka i Ignacego – Niesamowite !

Tak pięknie piszesz o Synach – oby zawsze towarzyszyło Im  Szczęście ….

Nasze  wspomnienia o Piotrze niebawem zamieszczę w blogu – ustaliłam to już z Zuzanną – że możemy dać równolegle – Wy na stronie Fundacji a ja u siebie.

Blog ma niewielu czytelników, ale za to przednich 🙂

założyłam go przed 7 laty, na prośbę dzieci, bym w ten sposób utrwalała  –  opowieści rodzinne ( szczególnie że rodzina po świecie rozproszona ), potem pisałam to, co mi dyktował jakiś wewnętrzny imperatyw. Muszę się przyznać, że uwielbiam pisanie , które przez tak wiele lat pracy zawodowej sprowadzało się do pisania historii chorób oraz dość licznych prac naukowych. Po przejściu na emeryturę , choć czasem piszą i dzwonią do mnie moi dawni pacjenci –  najczęściej by ” sprawdzić czy ich dziecko jest dobrze leczone”, odezwały się moje mizerne wprawdzie ale jakieś korzenie – bo kuzynką Babci była Maria Rodziewiczówna a mój nieżyjący już brat – dziennikarzem, literatem i krytykiem…..

Na to Olga :

Szanowna Pani Doktor, 

bardzo dziękuję za kolejną porcję wiadomości. Zaglądałam na blog, który Pani prowadzi – to naprawdę ogromna praca, świetne pióro i wspaniała pamiątka!

No i też spora odpowiedzialność, aby publikować i nie zawieść czytelników. ( … )

Jeżeli chodzi o nas to mieszkamy w Warszawie ( … )  i bardzo serdecznie Państwa zapraszamy. Byłoby niezwykle miło móc spotkać się ponownie. 

Darek pracuje w ( …. ) , a ja wspólnie z Zuzanną działamy w Fundacji PODAJ DALEJ. Ja pracuję zdalnie – dobrze, że w dzisiejszych czasach tak można.

Psychologia interesowała mnie od zawsze, ale kończyłam poznańską Akademię Wychowania Fizycznego na Wydz. Turystyki i Rekreacji (pisałam pierwszą na uczelni pracę o turystyce osób niepełnosprawnych). 

( … ) Państwa syn przyjmował kiedyś moją teściową, która walczyła z zapaleniem nerwu twarzowego. 

Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję za wszystkie wiadomości. Mam nadzieję, że przyjmą Państwo zaproszenie!

Wszystkiego dobrego,

Olga

 

Olga napisała – kopiuję z tego, co już jest powyżej : Mamy też 9-letniego Ignasia – perkusistę i radosnego artystę, który interesuje się całym światem!  Jest bardzo podobny do dziadka Piotrusia 🙂 Załączam zdjęcie.

Pod zdjęciami  otrzymanymi od Olgi Janaszek – Serafin jest podpis – Dziadek Piotr i Ignacy …………………………………………

 

Nieomal po chwili od wrzucenia tych tekstów  dostałam e- list od Olgi :

Zosiu ! Ślicznie to opracowałaś, naprawdę. Nawet nie wiedziałam, że z tej naszej korespondencji wypływają takie historie 🙂

Na jednym ze zdjęć jest Tato, Zuzanna ( z lewej  strony ) i ja – blond :). Zdjęcie z Mielnicy z 1984 roku przed namiotem w harcerskich mundurach.

Ściskam serdecznie i jeszcze raz dziękuję

Olga

Już dopisałam , Olgo – piękne było Wasze dzieciństwo – z Takim Ojcem, który nie robił kariery naukowej, a robił to co w życiu najważniejsze – pomagał nieszczęśliwym bo niepełnosprawnym ludziom ….

 

 

Jedno krótkie życie Niezwykłego Lekarza – Piotra Janaszka . Biografia.

Właśnie zbliża się 6 grudnia.

Tego   dnia, lecz 1998 roku –  51 letni doktor Piotr Janaszek  –  pełen wrażeń i pomysłów  wraca  z  warszawskiego Mikołajkowego spotkania z dziećmi niepełnosprawnymi . Jest wielka burza śnieżna ( przypomina  nasz kolega Leszek , który dokładnie tego dnia jechał z Lipna do Kutna ),  w miejscowości Krośniewice ( jak podaje Jurek Marcinkowski )   zdarza się tragiczny wypadek samochodowy  – i wtedy Piotr przekracza smugę cienia ….

                 Piotr Janaszek – nasz kolega ze studiów na poznańskiej Akademii Medycznej z okresu 1965- 1971…. .

Nie będę pisała śp. Piotr Janaszek, bo On żyje w swojej Wielkiej Biografii  mogącej obdarować niejednego ze śmiertelników , żyje w swoich spełnionych Marzeniach , pamięci ludzi którym pomógł, w Działaniach Nieodrodnych Córek –  Zuzanny i Olgi , które kontynuują  Jego Piękną Ideę  ,  żyje też w naszej –  kolegów ze studiów – skromnej pamięci…

 

Piotr Janaszek urodził się w Poznaniu 21 kwietnia 1947 roku . Już w czasie studiów medycznych ( 1965- 1971 )  interesował się problemami osób niepełnosprawnych, działając w Klinice Ortopedii w Poznaniu pod kierunkiem Profesora Wiktora Degi – światowej sławy  lekarza i  wielkiego humanisty . Piotr staje się  Jego Niezwykłym uczniem –

Będąc jeszcze studentem   współzałożył i był  przybocznym Drużyny „ Nieprzetarty szlak” przy tej Klinice –  realizując formę rehabilitacji poprzez obozy harcerskie.

Po uzyskaniu dyplomu lekarza w 1971 roku Piotr przeprowadził się do Konina i podjął pracę w Szpitalu Powiatowym ( później Wojewódzkim) gdzie stworzył Oddział Rehabilitacji Dziecięcej ( pierwszy w Polsce w szpitalu wojewódzkim) , Poradnię Zaopatrzenia Ortopedycznego, Oddział Wojewódzki Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem i jeden z pierwszych w Polsce Warsztat Terapii Zajęciowej dla osób z ciężkim kalectwem.

Pełnił również funkcję Sekretarza Narodowego w Rehabilitation International – najstarszej międzynarodowej organizacji zajmującej się problemami ludzi niepełnosprawnych – afiliowanej przy ONZ.

Był członkiem Rady Nadzorczej Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz doradcą Pełnomocnika Rządu d.s. Osób Niepełnosprawnych.

Od 1981 roku organizował w Koninie Ogólnopolskie Przeglądy Filmów „ Żyją Wśród Nas” ( to jedna z 4 tego typu imprez w świecie ).

Piotr Janaszek był przede wszystkim twórcą nowatorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży w Mielnicy nad Gopłem,  który rozpoczął działalność  na początku lat 80 ubiegłego wieku  a jego głównym celem  była integracja osób niepełnosprawnych ze społeczeństwem. Ośrodek powstał nakładem wielkich sił i środków . Każdego roku przebywało tu 250 osób z najcięższym kalectwem z całego kraju i z zagranicy.
Ludzie z całej Polski pisali do Niego listy z prośbą o przyjęcie na turnus rehabilitacyjny – niektóre  były tylko adresowane „ Doktor Mielnica” i docierały do rąk adresata.

W 1989 roku  Piotr   w Koninie Fundację Mielnica z filią w Nowym Jorku.  Powstały wówczas dwa Warsztaty Terapii Zajęciowej – najpierw w Koninie, który był jednym z pierwszych w Polsce, drugi – powstał po kilku latach w  Mielnicy ; Zakład Pracy Chronionej ; Przychodnia Rehabilitacyjna; Klub Sportowy Osób Niepełnosprawnych „Spartakus”. Istnieje nadal Ośrodek Kształcenia Instruktorów Terapii Zajęciowej a ponadto mieszczą się tu  Redakcje Kwartalnika „Warsztat Terapii Zajęciowej” i ” Wiadomości Mielnickich”.

Założono tu także  Hostel dla Matki z Dzieckiem Niepełnosprawnym.

W Koninie organizował  pierwsze Ogólnopolskie Olimpiady Umiejętności Osób Niepełnosprawnych „Abilimpiada”. Jedynej tego typu imprezie w Polsce nadano imię Doktora Piotra Janaszka.

Piotr  rozpoczął także tworzenie Środowiskowego Domu Samopomocy dla Osób z Upośledzeniem Umysłowym, w którym znalazło opiekę i zajęcie 35 osób upośledzonych umysłowo z okolic Konina.

„Doktor Piotr Janaszek, jako jeden z niewielu w Polsce –  pokazał, że turystyka zagraniczna osób niepełnosprawnych jest możliwa . Miał wielu przyjaciół na całym świecie. Dzięki  kontaktom zagranicznym udało Mu się organizować pobyty osób niepełnosprawnych w Szwecji, Holandii, Czechach, Francji, Niemczech, Węgier, Włoch i Francji.  Gdy przebywał w Stanach Zjednoczonych  od razu zorganizował dzięki współpracy i wsparciu wielu przyjaciół Amerykańskich –  w 1990 roku  a potem w 1991 i 1992 roku  przyjazdy grup niepełnosprawnej młodzieży do Nowego Jorku .

Piotr z wielkim zaangażowaniem pomagał młodzieży niepełnosprawnej w podjęciu studiów i pracy.

Sprowadzał z zagranicy transporty darów dla organizacji charytatywnych…… „

Był przy tym Człowiekiem bardzo skromnym. Zawsze podkreślał, że to zasługa całego zespołu  i oddawał  hołd swoim poprzednikom. „ Nigdy nie chwalił się odznaczeniami i wyróżnieniami, które otrzymywał, chował je głęboko na dno szuflady… Otrzymał ich wiele. Wiadomo jednak, że najważniejszym dla Niego odznaczeniem był Medal im. Karola Marcinkowskiego przyznany w 1984 roku przez Akademię Medyczną w Poznaniu, której był absolwentem, nagroda im. Hanny Dworakowskiej Serce na Dłoni (1988r.). Dzieci odznaczyły Go Orderem Uśmiechu – był dla nich „Doktorem Mielnicą”, człowiekiem który „leczył je uśmiechem” i zarażał radością życia. „

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nadał pośmiertnie Doktorowi Piotrowi Janaszkowi Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Pośmiertnie zostały także przyznane: Medal ”Twórcy Polskiej Rehabilitacji” z numerem 50. – ostatnim z wybitych z Jego inicjatywy, tytuł ”Wielkopolanina Roku 1998” przyznany przez słuchaczy Radia Merkury, tytuł ”Człowieka Wielkiego Serca” przyznany przez widzów poznańskiego programu Wyzwanie…..

 

tekst opracowałam na podstawie:  http://www.mielnica.org.pl/test1-3 

 https://podajdalej.org.pl/o-nas/patron-fundacji/

zdjęcia  Piotra Janaszka z dziećmi i w rozmowie z dziennikarką pochodzą  ze strony http://www.mielnica.org.pl/test1-3