Jedno krótkie życie Niezwykłego Lekarza – Piotra Janaszka . Wspomnienia kolegów ze studiów …

 

*

Dzisiaj nadszedł ten pamiętny dzień, kiedy to 20 lat temu zginął tragicznie nasz Kolega ze studiów ( 1965- 1971) na poznańskiej Akademii Medycznej .  Spełnił marzenie o św. Mikołaju swoim podopiecznym – dzieciom niepełnosprawnym uczestnicząc w mikołajkowej warszawskiej uroczystości…..w Domu czekały Córki ……

Na Ich prośbę  – Pani Zuzanny Janaszek – Maciaszek i Olgi Janaszek – Serafin spisaliśmy nasze wspomnienia . Dzisiaj ukazały się na stronie Fundacji, którą Obie prowadzą , kontynuując tradycję Taty – spełniają Jego dramatycznie przerwane Marzenia ….Na pewno się cieszy, obserwując Ich Piękny Aktywny Rozkwit z Nieznanej nam Dali  …… i pomaga  widząc jaki Plon wydało Jego Krótkie , ale tak bardzo nasycone Pracą i Miłością Życie…..

Dziś otrzymałam e- list od Pani Zuzanny :

Dzień dobry,

przepiękna opowieść powstała z tej korespondencji! Dziękuję bardzo. 

 Dziś dla nas smutna rocznica… Wspomnienia Koleżanek i Kolegów zamieściliśmy na stronie Fundacji. To dla nas niezwykle ważne wspomnienia, bo z tych czasów Taty nie znamy…

Zapraszam na: https://podajdalej.org.pl/aktualnosci/wspomnienia-kolezanek-i-kolegow-z-lat-studiow-lekarskich-o-sp-doktorze-piotrze-janaszku/

 Pod Państwa wspomnieniami można pobrać Taty felietony. Jako dziennikarz z zamiłowania pisał ich mnóstwo. Planujemy udostępniać kolejne artykuły.

 Zapraszam do lektury, pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za Pani ogromne zaangażowanie i tak piękne upamiętnienie Taty,

Zuzanna

 Zuzanna Janaszek – Maciaszek

Prezes Fundacji PODAJ DALEJ

Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ

  1. Południowa 2A, 62-510 Konin

http://www.podajdalej.org.pl/

FB/FundacjaPodajDalej 

​IG/fundacjapodajdalej

TT/PodajDalej_Fund

YT/PodajDalejFundacja

Pomagać nam można cały rok    ING Bank Śląski: 78 1050 1735 1000 0024 2547 0123

  *

Zgodnie z planem – przedwczoraj zamieściłam w blogu krótką notę biograficzną Piotra , wczoraj naszą korespondencję z Córkami, która otworzyła Niezwykłe nasze kontakty a dziś tekst wspomnieniowy – dokładnie ten, który już można znaleźć na stronie Fundacji Podaj_Dalej…..

Wspomnienia Koleżanek i Kolegów z lat studiów lekarskich o śp. Doktorze Piotrze Janaszku 

Grudzień 6, 2018

Razem z Piotrem przebyliśmy długie 6 lat (1965-1971) studiów na Wydziale Lekarskim ówczesnej Akademii Medycznej w Poznaniu (obecnie Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu) uwieńczone dyplomem lekarza medycyny. Dużo się wtedy działo. Z nieopierzonych bardzo młodych ludzi powoli przekształcaliśmy się w poważnych doktorów. Studia były trudne i wymagające ciągłej koncentracji, co powodowało silny stres. I gdyby nie obecność takich Kolegów jak Piotr, którzy wnosili swój entuzjazm, wielką aktywność i radość życia, wielu z nas pogrążałoby się jedynie w nauce, nieustannym zdenerwowaniu czy damy radę a czasem w depresyjnych myślach. Piotr był jak świeży, wiosenny ożywczy wiatr… niesprawiedliwy i okrutny Los nam Go odebrał…

Teraz, wspominając Piotra, przeglądamy karty z naszego albumu absolutoryjnego. Byliśmy ujęci w 10 grup . W 1-szej poniżej pokazanej – patrzy na nas, zza swoich okularów, tak jak kiedyś – spokojnie i elegancko z tlącym się uśmiechem – Piotr Janaszek. Nasz Piotr…

**

W 1971 roku zostaliśmy już absolwentami Wydziału Lekarskiego – nasz rok wydał „na świat” 223 młodych lekarzy medycyny… i każdy poszedł w swoją stronę. Niektórzy tylko spotykali się w szpitalach, przychodniach, czy utrzymywali kontakty towarzyskie…

Do pierwszego wspólnego spotkania doszło z inicjatywy naszego już śp. Marka Tuszewskiego dopiero po 20 latach od absolutorium. Właśnie to spotkanie – w 1991 roku – zostało uwiecznione na poniżej podanym zdjęciu. Jesteśmy na nim wespół z ówczesnym dziekanem Wydziału Lekarskiego śp. Prof. Kazimierzem Rzymskim i ówczesnym kierownikiem Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej śp. Prof. Edmundem Chróścielewskim.

**

Po przedwczesnym odejściu śp. Marka Tuszewskiego „pałeczkę” organizatora spotkań naszego roku przejął Piotr Janaszek. W roku 1997 oraz 1998 zorganizował je w Ślesinie k/Konina – i zapewne organizowałby następne, gdyby nie Jego tragiczna śmierć w 1998 roku. Gdybyśmy wtedy wiedzieli, że widzimy Piotra po raz ostatni… możemy teraz rozmyślać. Na pewno to spotkanie wyglądałoby inaczej – nie jak zwykle w małych grupkach rozmowy, czy tańce, tylko koncentracja na Piotrze i innych kolegach… poznawanie Ich Człowieczeństwa a może problemów o których przy takich okazjach mówi się rzadko… możemy tylko żałować, że tak mało znaliśmy Piotra.

Kolejne nasze doroczne spotkania, od tego czasu systematyczne – były już, niestety, bez obecności Piotra.

Wspomnienie Zofii Konopielko z d. Łukaszewicz – grupa VIII

Kiedy niedawno usłyszałam od Kolegów z poznańskiej Akademii Medycznej, z którymi nawiązałam kontakt po ponad 50 latach – gdy powiedzieli, że nasz Kolega Piotr Janaszek zginął tragicznie w młodym wieku, w pełni sił i aktywności zawodowej – początkowo nie mogłam sobie przypomnieć tego Chłopaka. W czasie pierwszych trzech lat studiów wspólnie spędzonych (potem przeniosłam się za mężem do Akademii Medycznej w Warszawie) przyjaźniłam się z kolegami ze „wspólnego stołu” w Collegium Anatomicum i tych mam stale w pamięci. Piotr był w jakiejś odległej anatomicznej grupie. Wszak minęło już ponad pół wieku od naszych studiów. Nałożyły się też w pamięci wspomnienia czasu warszawskiego… ale stale nękała mnie myśl, że jakoś dziwnie to Imię i Nazwisko – Piotr Janaszek – było mi bliskie i jakby dobrze znajome. I rozmyślając nad tym, i oglądając zdjęcia kolegów z absolutorium nagle zobaczyłam Piotra Janaszka i wtedy przyszło jasne i wyraźne przypomnienie:

Właśnie nadszedł początek października 1965 roku, kiedy staliśmy wielką grupą – my, świeżo „upieczeni” studenci Akademii Medycznej na dziedzińcu Collegium Anatomicum w Poznaniu. Ten dzień mam w oczach. Na twarzach wszystkich rysowało się przejęcie, ale też i duma, że osiągnęliśmy swój cel. O tym co nas czeka większość z nas nie miała nawet wyobrażenia…

Egzaminy były trudne – zdawaliśmy pisemnie biologię wybierając jeden z trzech proponowanych tematów, następnie fizykę, chemię i język obcy. Potem była rozmowa z Komisją Egzaminacyjną nazywana potocznie testem na inteligencję. Wakacyjny czas oczekiwania na wyniki trochę się dłużył, choć młodość miała swoje prawa i długo nie mogła się frasować. I wreszcie dotarła do mnie informacja (do mojego gorzowskiego domu zadzwonił poznański kuzyn), że już są wyniki. Pognałam więc pierwszym pociągiem do Poznania. Na parterze Collegium Maius przy ul. Fredry 10 w Poznaniu tłoczyła się już gromadka młodych. Po prawej stronie wisiały upragnione tablice z listami przyjętych i nieprzyjętych na studia. Stanęłam za plecami innych wyciągając szyję i gorączkowo przesuwałam wzrok szukając swojego nazwiska. Może kuzyn źle przeczytał oznajmiając, że zostałam studentką – jak zawsze nie byłam pewna, dopóki sama nie zobaczę i nie „dotknę”. Wielu odchodziło smętnie unosząc porażkę lub wyraźnie radowało, ba, nawet rzucało się na szyję nieznanemu koledze. W ten sposób Leszek Milanowski (który napisał krótkie wspomnienie o Piotrze – zamieszczone dalej) poznał Tereskę Gawrońską – piękną, eteryczną blondynkę, przedwcześnie zmarłą tuż po studiach, w dodatku z dzieciątkiem w łonie…

Traf chciał, że obok mnie stał wysoki, szczupły, przystojny blondyn w dość dużych okularach o grubych szkłach. Powiedział do mnie – jesteśmy kolegami. Nazywam się Piotr Janaszek. Nieśmiało się też przedstawiłam, bo w tej 18-tej wiośnie życia taka byłam. Poza tym przybyłam z prowincjonalnego Gorzowa Wielkopolskiego, nikogo nie znałam i byłam sama w tym tłumie.  Piotr powiedział – teraz będę mógł realizować swoje marzenie i odszedł…

Wszyscy chcieliśmy zostać lekarzami, nieść pomoc ludziom, choć nie wszyscy (myślę sobie) mieli konkretny pomysł w jaki sposób to będą robili – jaką specjalizację wybiorą. Piotr wydał mi się jakby bardziej od nas dojrzały – a może tak to teraz oceniam, z perspektywy minionych 53 lat i posiadając wiedzę o Jego ścieżce zawodowej.

Z Piotrem znaleźliśmy się w innych grupach anatomicznych, więc widywałam Go z daleka. Zawsze był otoczony kilkoma dość niewysokimi koleżankami, jakoś radosny – chyba dość rozmowny, one „szczebiotliwe” – może tylko im tłumaczył zawiłości medyczne, może dowcipem rozładowywał bardzo napiętą atmosferę przed zajęciami prosektoryjnymi. Nie wiem o czym rozmawiali, ale widziałam jak ludzie do Niego lgnęli, a On ich wyraźnie integrował. Czasem wymienialiśmy się w biegu uśmiechami, ale na bliższe kontakty nie było czasu. Wszyscy byli zajęci nauką i raczej zaprzyjaźnieni z kolegami z grupy, co owocuje naszymi teraz odnowionymi serdecznymi kontaktami. Dzięki Facebookowi odnalazłam przed 2 laty Leszka Milanowskiego, Jurka Marcinkowskiego a ostatnio Hirka Głowackiego – gdyż przyszła pora na powroty do tamtych czasów. Do czasów naszej wczesnej młodości, kiedy wszystko było Pierwsze…

I tylko żal, że nie poznałam Wszystkich Najciekawszych Kolegów do których niewątpliwie należał Piotr Janaszek…

No cóż, takie jest życie, a żal daremny…

Piotr żyje w naszych ciepłych myślach, wspomnieniach… Jest z nami w czasie smuty i radości.

Dowiedziałam się teraz, że był kontynuatorem pomysłu corocznych zjazdów wycieczkowych naszego roku – i po tylu latach, kiedy od nas tragicznie odszedł – nadal corocznie koledzy się spotykają. I pomimo tego, że PESEL niektórych nie oszczędza, przybywają z wielką chęcią i radością, bo oddaje im to młodość… młodość Piękną i Szumną…

Już teraz wiem, czytając biografię Piotra – o czym marzył mówiąc mi o tym dość enigmatycznie przed tablicą przyjętych na studia – „teraz mogę zrealizować swoje marzenia”. Marzył już wtedy, ten młodziutki 18-latek, by pomagać ludziom w najtrudniejszej sytuacji życiowej – bo zwykle długotrwającej i zwykle wymagającej pomocy osoby drugiej przez cały czas. Pomagać niepełnosprawnym to Wielka Idea. Dawać Im Światło, swoją Radość życia, którą niewątpliwie miał, objaśniać jak żyć by była Pełnia… a może Dobry Bóg uznał, że Piotr dał swoim ziemskim podopiecznym wszystko i nadeszła pora na zajmowanie się tymi, którzy już w Niebie…

Wspomnienie Hieronima (Hirka) Głowackiego – grupa V:

„Kilka dni temu Jurek Marcinkowski zapytał się mnie, czy pamiętam Piotra Janaszka i czy mógłbym coś o Nim napisać.

Pomimo że to już prawie 50 lat czasu przeszło i obrazy się zacierają, to widzę Piotra zawsze w grupie kolegów, zawsze ‘w środku’. Piotr nigdy się nie pchał ‘do przodu’, ale też nie zostawał ‘w tyle’.

On był po prostu pomiędzy nami. Uprzejmy, koleżeński, towarzyski, uczynny.

Piotr – wysoki, szczupły, przystojny chłopak – cechował się zawsze uśmiechniętą twarzą. Można by powiedzieć, że miał uśmiech od ucha do ucha. Na twarzy miał dosyć silne okulary, które jakoś do niego pasowały. Często przychodził w poważnym garniturze z teczką pod pachą, co niezbyt pasowało do jego chłopięcego uśmiechu.

W 1996 roku przez przypadek dowiedziałem się o spotkaniu w Koninie. Telefon do Piotra, radość wielka. I on zorganizował mój przejazd z dworca do jego Ośrodka. Tylko dla mnie! Już w tym czasie był znany jego organizatorski talent. Od tego czasu były dla mnie nasze regularne spotkania ‘Janaszka Spotkaniami’. Jego tragiczny wypadek ogarnął nas wszystkich ogromnym smutkiem. Za to, że był inicjatorem i organizatorem naszych spotkań, za to, że nas po 25 lat po studiach znowu połączył, proponuję nasze koleżeńskie coroczne spotkania ‘Janaszka Spotkaniami’ nazwać”.

Wspomnienie Leszka Milanowskiego – grupa II:

„Piotra Janaszka obserwowałem z daleka. Jego Matka – Zuzanna prowadziła prywatną pracownię ortopedyczną [w Poznaniu przy ul. Dolna Wilda – przyp. JTM] niedaleko Kliniki Ortopedii i Rehabilitacji [obecnie: Ortopedyczno-Rehabilitacyjny Szpital Kliniczny im. Wiktora Degi Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu przy ul. 28 Czerwca 1956 r. 135/147 – przyp. JTM].

W okresie niedoboru sprzętu do rehabilitacji była to nadzieja dla niepełnosprawnych.

Myślę, że Piotr w pewien profesjonalny sposób kontynuował tradycje rodzinne.

Dumny byłem, gdy w telewizji wraz z red. Komorowskim propagował opiekę na niepełnosprawnymi dziećmi. Wiem, że byli ogromnymi przyjaciółmi, bo mam do dziś kontakt.

Żałuję, że za Jego życia nigdy nie odwiedziłem Jego obecnej Fundacji.

Zginął na trasie Kutno-Konin tej samej nocy, gdy w czasie potężnej śnieżnej zamieci sam wracałem z Kutna do Lipna.

On na pewno ‘nie wszytek umarł’ jak pisał Jan Kochanowski….”

Wspomnienia „dziewczyn z Naszego Roku”:

„Widziałyśmy jak Piotr wchodził na ponure zajęcia z anatomii. Wypatrywałyśmy, bo z nim ‘wchodziło słońce’. Wysoko nad nami ‘świecił’, bo był słusznego wzrostu, ale wspinając się na palce zaglądałyśmy w Jego oczy – dobre i pogodne. Zza szkieł okularów migotały do nas te chochliki i dawały nam siłę. Burza jasnych włosów momentami wydawała się złota. Był z nami, wesoły i uśmiechnięty… był… jak bardzo ciężko mówić był… ale dopóki żyjemy, jest nadal wśród nas – nasz Kolega Piotr, stale żywy i rozdający radość…”

Wspomnienia Jerzego T. Marcinkowskiego – grupa VIII:

Śp. Piotr Janaszek nie miał nigdy jakichkolwiek problemów z nauką podczas studiów; był poważny, kiedy należało zachowywać powagę, ale w spotkaniach z Koleżankami i Kolegami z Roku był żartobliwy, wesoły, wzbudzający zainteresowanie naszych dziewczyn.

W latach 1970-1981 brałem udział w organizowaniu i prowadzeniu obozów naukowo-społecznych dla studentów AM w Poznaniu w miejscowościach: Pustary, Łagów Lubuski, Osowa Sień, Leszno, Zbąszyń, Żary, Konin. Wyniki badań wówczas przeprowadzonych w Koninie opisał dr socjologii Zbigniew Woźniak (późniejszy profesor).[1] I wtedy w Koninie spotykałem się z Piotrem Janaszkiem i mogłem obserwować jaki wielkim autorytetem cieszył się w środowisku konińskim.

I jeszcze jedna ważna pasja Piotra. Dokumentacja. Nie tylko zwykła integracja którą uwielbiał i umiał wypełniać, ale utrwalanie ludzi i zdarzeń. Śp. Piotr Janaszek, który roku 1997 oraz 1998 zorganizował spotkania Naszego Roku w Ślesinie k/Konina, zredagował bardzo zgrabnie książeczkę, w której każdy z naszego rocznika miał możliwość przedstawienia siebie: dwa zdjęcia (z okresu absolutorium oraz aktualnego) + opis swojej działalności zawodowej + (nieobligatoryjnie) opis swojej sytuacji rodzinnej. Piotr wyczuwał konieczność pisania pamiętników lekarskich naszego rocznika – dla potomności. Po latach realizujemy tenże zamysł – z nadzieją, że Piotr patrzy z góry i może pochwala – oczywiście żal, że w tym nie uczestniczy, bo na pewno miałby więcej ciekawych pomysłów , uwag krytycznych… niejako kontynuując myśl Piotra na stronie internetowej Koleżanki z Naszego Roku Zofii Konopielko z d. Łukaszewicz: http://zofiakonopielko.pl/ zamieszczamy nasze wspomnienia, ale też wpisy o naszych zmarłych Koleżankach i Kolegach: o Teresie Gawrońskiej, Krzysiu Urbańskim, Tadeuszu Kaczmarku, Ludwiku Krzysztofie Szereszewskim, Kajetanie Petrykowskim. Teraz myślimy o zamieszczeniu tam wspomnień o śp. Piotrze Janaszku.

Na pewno znajdą się tam następujące oficjalne dane:

Śp. Piotr Janaszek w swej działalności zawodowej i społecznej wyraźnie wzorował się na tym, co stworzył profesor Wiktor Dega (1896-1995) – współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Ortopedycznego i Traumatologicznego, jeden ze światowych pionierów rehabilitacji, któremu udało się w 1960 utworzyć w Poznaniu pierwszą na świecie Katedrę Medycyny Rehabilitacyjnej. Doktor Piotr Janaszek otrzymał wiele wyróżnień za zaangażowanie w swoją pracę zawodową i społeczną, w tym Medal Karola Marcinkowskiego, który był ustanowiony przez Akademię Medyczną w Poznaniu w 1983 roku „Za wybijającą się postawę moralną i społeczną w działalności lekarskiej i opiekuńczej wobec ludzi chorych i niepełnosprawnych”. Należy podkreślić, że Piotr Janaszek otrzymał ten medal z numerem 2. Numer 1 otrzymała dr Wanda Błeńska, która stworzyła i prowadziła przez 43 lata ośrodek dla trędowatych w Ugandzie.

*

Uroczystość wręczenia medalu Karola Marcinkowskiego

I pozwalam sobie zacytować słowa Leszka Milanowskiego który za Kochanowskim napisał: ‘nie wszytek umarł’… dopóki żyjemy, Rodzina, znajomi, my i pacjenci – żyje pamięć… a dzieło śp. Piotra Janaszka które rozpoczął – Fundacja Jego Imienia – prowadzona przez Nieodrodną Córkę Zuzannę, jest świadkiem Wielkości pomysłodawcy… jesteśmy dumni z Pani, Pani Zuzanno, bo trochę jest Pani naszym dzieckiem – choć dzieckiem kolegi z niezapomnianych lat studiów…

**

*zdjęcia otrzymane od Córek Piotra Janaszka – Zuzanny i Olgi

** zdjęcia otrzymałam od Jerzego T. Marcinkowskiego

Jedno Krótkie Życie Niezwykłego Lekarza – Piotra Janaszka . Korespondencja z Córkami i zadziwienie jaki świat jest mały ……

Piotr Janaszek  i Jego podopieczni , Giewartów, 1980 .*

Piotr Janaszek i Harcerki ( dwie Córki Piotra – Zuzanna po lewej i jasnowłosa – Olga , Mielnica, 1984*

Piotr Janaszek i Dzieci Niepełnosprawne, Mielnica, 1983*

Piotr Janaszek wśród Dzieci Niepełnosprawnych, Mielnica, 1983*

*Zdjęcia otrzymane od Córki Piotra – Zuzanny  Janaszek – Maciaszek .

Kochani !  Uznałam, że warto przytoczyć tu treści maili wymienionych z Panią Zuzanną i Olgą – Wspaniałymi Córkami naszego tragicznie zmarłego Kolegi ze studiów na Akademii Medycznej w Poznaniu z lat 1965 – 1971 – Piotra Janaszka. Oczywiście nie ma tam żadnych tajemnic, a listy są tak miłe, że powinny się znaleźć w blogu.  Jeśli Ktoś zechce poczytać  –  zapraszam  :

                                    Oto mail, drugi już –  profesora Jerzego T. Marcinkowskiego                                                                                         do  Kolegów z ww studiów:

 

Drogie i Szanowne Koleżanki!

Drodzy i Szanowni Koledzy!

Jak już pisałem, przed paroma dniami, otrzymałem list od córki Naszego Kolegi z Roku śp. Piotra Janaszka, która prosiła ” o garść wspomnień związanych z moim Tatą” z okazji 20-tej rocznicy śmierci Jej Ojca, która mija 06 grudnia 2018 r. 

W odpowiedzi wespół z Zosią Konopielko z d. Łukaszewicz, Hirkiem Głowackim i Leszkiem Milanowskim posłaliśmy już córce Piotra Janaszka nasze wspomnienia, które załączam, ale proszę o to abyście nadsyłali dalsze, które bardzo chętnie zamieścimy. 

 Wkrótce po wysłaniu naszych wspomnień  Córce Piotra – Pani Zuzannie Janaszek – Maciaszek otrzymaliśmy od Niej odpowiedź  :

Szanowni Państwo,

z całego serca dziękuję za tak szybką i przepiękną odpowiedź. 

Wzruszyłam się bardzo czytając zebrane przez Państwa wspomnienia. I te słowa wypowiedziane przy listach przyjętych na studia:

„Teraz będę mógł realizować swoje marzenie…” ( to są słowa wyjęte z  mojego wspomnienia , które wraz  z innymi znajdzie się tu jutro – przyp. Z.K. )

Pięknie dziękuję i zapraszam serdecznie do Konina. Bardzo chętnie pokażę, jak realizujemy Taty marzenia!

Z poważaniem i wielkim podziękowaniem, 

Zuzanna Janaszek – Maciaszek

Po namyśle odpisałam :

Szanowna Pani Zuzanno !

Wczoraj prof. Marcinkowski wysłał Pani nasze wspomnienia o śp. Piotrze, których jestem współautorką.

  1. pytanie –
    – czy mogę zamieścić w blogu nasze wspomnienie które Pani przekazaliśmy

– czy dopiero wtedy, gdy  Pani zakwalifikuje  całość lub wybrane fragmenty z  naszych wspomnień – oczywiście zaznaczając że tekst już się ukazał na Państwa stronie

  1. i pytanie drugie

Czy mogłaby Pani, jako Córka   opowiedzieć nam coś o Ojcu – dzieciństwo etc. – jakieś klimaty – ew. w odcinkach – zamieściłabym w blogu-  gdzie piszemy ” po duszam” ale serdecznie i pozytywnie

Najserdeczniej pozdrawiam

życzę nieustanych sukcesów

życiowych, zawodowych

jesteśmy z Pani dumni ….

z poważaniem
dr n. med. Zofia Konopielko
 em. adiunkt Kliniki Nefrologii i Nadciśnienia Tętniczego u Dzieci I-P CZD oraz wieloletni kierownik poradni przyklinicznej 

a oto odpowiedź Pani Zuzanny :

Szanowna Pani Doktor,

dziękuję z całego serca za piękne wspomnienia! Proszę oczywiście publikować, bo to cały Tato!! ( … )

Jeżeli byłaby taka możliwość to proszę tylko o wprowadzenie małej zmiany – we wspomnieniu napisanym przez Pana Leszka Milanowskiego jest zdanie: „Piotra Janaszka obserwowałem z daleka. Jego Ojciec prowadził prywatną pracownię ortopedyczną (…)” powinno być „Jego Matka”. To nasza ukochana Babcia Zuzanna prowadziła warsztat właściwie do końca swojego życia, zawsze z pełnym zaangażowaniem i wielkim sercem dla wszystkich pacjentów. 

    Jeżeli chodzi o Pani prośbę o moje wspomnienia to za kilka dni powinnam mieć reportaż, który pisze właśnie nasza zaprzyjaźniona dziennikarka – będą tu wspomnienia moje i mojej siostry oraz naszych rówieśników, którzy jako dzieci jeździli do Mielnicy. Z przyjemnością udostępnię Pani ten reportaż do publikacji. 

Z poważaniem i podziękowaniem, 

Zuzanna Janaszek – Maciaszek

Podziękowałam …..

Po trzech może dniach otrzymałam mail, który wprowadził mnie w osłupienie – tak, tak dokładnie  w osłupienie :

Szanowna Pani Doktor, 

tym razem odzywa się do Pani siostra Zuzanny – Olga. Czytałam wczoraj wspomnienia koleżanek i kolegów Taty z roku. To dla nas przepiękna, wzruszająca pamiątka i ogromnie za nią dziękujemy.

Przy okazji ponownie przekonałam się, jaki świat jest mały…. Proszę sobie wyobrazić, że gościłam Panią wraz z Mężem ponad 10 lat temu w naszym mieszkaniu w Warszawie! Mój mąż Dariusz Serafin pracował wtedy w firmie Cemex i współpracował z Pani Mężem. Bardzo miło wspominamy to spotkanie. Cały czas trudno mi uwierzyć, że nasze drogi już wcześniej się splotły! 

Pozdrawiam Panią i Męża bardzo serdecznie! Życzę dużo dobrego i jeszcze raz dziękuję za piękne wspomnienia,

Olga Janaszek – Serafin 

Fundacja im. Doktora Piotra Janaszka PODAJ DALEJ

KRS 0000 197 058

Południowa 2A

62-510 Konin

tel. (63) 211 22 19

http://www.podajdalej.org.pl/

FB/FundacjaPodajDalej

Gdy trochę ochłonęłam odpisałam, :

Nieprawdopodobne –  zaniemówiłam …

Zaraz opowiem mężowi, bo całkiem niedawno wspominaliśmy Państwa gościnność, dom, Synka…zastanawialiśmy się jakie aktualne dzieje …

Na razie tyle 

Bo jestem w szoku !!!

Ogromnie zadziwiona

I Radośnie  – pomimo okoliczności dzisiejszego kontaktu tj.zbliżającej się  rocznicy tragicznej śmierci Pani Taty a naszego Kolegi ze studiów – Piotra …..

Zosia

 I zaraz  Olga :

Szanowna Pani, 

ja wczoraj z Darkiem  ( mąż Olgi, a nasz znajomy , o czym przed chwilą napisała Olga – przyp. Z.K. ) cały wieczór mieliśmy taki „zaniemówiony”, bo naprawdę scenariusz jak z filmu;-)

Ten nasz mały Antek dzisiaj ma 13 lat, 186 cm wzrostu i jest w VIII klasie. Bardzo wysportowany i aktywny… Mamy też 9-letniego Ignasia – perkusistę i radosnego artystę, który interesuje się całym światem! Młodszy bardzo podobny do dziadka Piotrusia:-) Załączam zdjęcie.

Pozdrawiam bardzo serdecznie,

Olga

Wobec takiej sytuacji poczułam przypływ macierzyńskich uczuć i napisałam to, co dyktowało mi serce :

Olu Kochana

Pozwalam sobie tak mówić bo jesteś jak moja Córka  🙂 ( mamy 4 dzieci, 8 wnucząt i prawnuczkę ) a ponadto jesteście razem z Zuzanną Fantastycznymi   Latoroślami mojego Kolegi …….

Serce się raduje ….

nadal jesteśmy w szoku, jak maleńki jest Świat i jak bardzo nieprzewidywalne   Ludzkie Drogi !!!!

Oglądam Zdjęcia Dziadka i Ignacego – Niesamowite !

Tak pięknie piszesz o Synach – oby zawsze towarzyszyło Im  Szczęście ….

Nasze  wspomnienia o Piotrze niebawem zamieszczę w blogu – ustaliłam to już z Zuzanną – że możemy dać równolegle – Wy na stronie Fundacji a ja u siebie.

Blog ma niewielu czytelników, ale za to przednich 🙂

założyłam go przed 7 laty, na prośbę dzieci, bym w ten sposób utrwalała  –  opowieści rodzinne ( szczególnie że rodzina po świecie rozproszona ), potem pisałam to, co mi dyktował jakiś wewnętrzny imperatyw. Muszę się przyznać, że uwielbiam pisanie , które przez tak wiele lat pracy zawodowej sprowadzało się do pisania historii chorób oraz dość licznych prac naukowych. Po przejściu na emeryturę , choć czasem piszą i dzwonią do mnie moi dawni pacjenci –  najczęściej by ” sprawdzić czy ich dziecko jest dobrze leczone”, odezwały się moje mizerne wprawdzie ale jakieś korzenie – bo kuzynką Babci była Maria Rodziewiczówna a mój nieżyjący już brat – dziennikarzem, literatem i krytykiem…..

Na to Olga :

Szanowna Pani Doktor, 

bardzo dziękuję za kolejną porcję wiadomości. Zaglądałam na blog, który Pani prowadzi – to naprawdę ogromna praca, świetne pióro i wspaniała pamiątka!

No i też spora odpowiedzialność, aby publikować i nie zawieść czytelników. ( … )

Jeżeli chodzi o nas to mieszkamy w Warszawie ( … )  i bardzo serdecznie Państwa zapraszamy. Byłoby niezwykle miło móc spotkać się ponownie. 

Darek pracuje w ( …. ) , a ja wspólnie z Zuzanną działamy w Fundacji PODAJ DALEJ. Ja pracuję zdalnie – dobrze, że w dzisiejszych czasach tak można.

Psychologia interesowała mnie od zawsze, ale kończyłam poznańską Akademię Wychowania Fizycznego na Wydz. Turystyki i Rekreacji (pisałam pierwszą na uczelni pracę o turystyce osób niepełnosprawnych). 

( … ) Państwa syn przyjmował kiedyś moją teściową, która walczyła z zapaleniem nerwu twarzowego. 

Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie i dziękuję za wszystkie wiadomości. Mam nadzieję, że przyjmą Państwo zaproszenie!

Wszystkiego dobrego,

Olga

 

Olga napisała – kopiuję z tego, co już jest powyżej : Mamy też 9-letniego Ignasia – perkusistę i radosnego artystę, który interesuje się całym światem!  Jest bardzo podobny do dziadka Piotrusia 🙂 Załączam zdjęcie.

Pod zdjęciami  otrzymanymi od Olgi Janaszek – Serafin jest podpis – Dziadek Piotr i Ignacy …………………………………………

 

Nieomal po chwili od wrzucenia tych tekstów  dostałam e- list od Olgi :

Zosiu ! Ślicznie to opracowałaś, naprawdę. Nawet nie wiedziałam, że z tej naszej korespondencji wypływają takie historie 🙂

Na jednym ze zdjęć jest Tato, Zuzanna ( z lewej  strony ) i ja – blond :). Zdjęcie z Mielnicy z 1984 roku przed namiotem w harcerskich mundurach.

Ściskam serdecznie i jeszcze raz dziękuję

Olga

Już dopisałam , Olgo – piękne było Wasze dzieciństwo – z Takim Ojcem, który nie robił kariery naukowej, a robił to co w życiu najważniejsze – pomagał nieszczęśliwym bo niepełnosprawnym ludziom ….

 

 

Jedno krótkie życie Niezwykłego Lekarza – Piotra Janaszka . Biografia.

Właśnie zbliża się 6 grudnia.

Tego   dnia, lecz 1998 roku –  51 letni doktor Piotr Janaszek  –  pełen wrażeń i pomysłów  wraca  z  warszawskiego Mikołajkowego spotkania z dziećmi niepełnosprawnymi . Jest wielka burza śnieżna ( przypomina  nasz kolega Leszek , który dokładnie tego dnia jechał z Lipna do Kutna ),  w miejscowości Krośniewice ( jak podaje Jurek Marcinkowski )   zdarza się tragiczny wypadek samochodowy  – i wtedy Piotr przekracza smugę cienia ….

                 Piotr Janaszek – nasz kolega ze studiów na poznańskiej Akademii Medycznej z okresu 1965- 1971…. .

Nie będę pisała śp. Piotr Janaszek, bo On żyje w swojej Wielkiej Biografii  mogącej obdarować niejednego ze śmiertelników , żyje w swoich spełnionych Marzeniach , pamięci ludzi którym pomógł, w Działaniach Nieodrodnych Córek –  Zuzanny i Olgi , które kontynuują  Jego Piękną Ideę  ,  żyje też w naszej –  kolegów ze studiów – skromnej pamięci…

 

Piotr Janaszek urodził się w Poznaniu 21 kwietnia 1947 roku . Już w czasie studiów medycznych ( 1965- 1971 )  interesował się problemami osób niepełnosprawnych, działając w Klinice Ortopedii w Poznaniu pod kierunkiem Profesora Wiktora Degi – światowej sławy  lekarza i  wielkiego humanisty . Piotr staje się  Jego Niezwykłym uczniem –

Będąc jeszcze studentem   współzałożył i był  przybocznym Drużyny „ Nieprzetarty szlak” przy tej Klinice –  realizując formę rehabilitacji poprzez obozy harcerskie.

Po uzyskaniu dyplomu lekarza w 1971 roku Piotr przeprowadził się do Konina i podjął pracę w Szpitalu Powiatowym ( później Wojewódzkim) gdzie stworzył Oddział Rehabilitacji Dziecięcej ( pierwszy w Polsce w szpitalu wojewódzkim) , Poradnię Zaopatrzenia Ortopedycznego, Oddział Wojewódzki Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem i jeden z pierwszych w Polsce Warsztat Terapii Zajęciowej dla osób z ciężkim kalectwem.

Pełnił również funkcję Sekretarza Narodowego w Rehabilitation International – najstarszej międzynarodowej organizacji zajmującej się problemami ludzi niepełnosprawnych – afiliowanej przy ONZ.

Był członkiem Rady Nadzorczej Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz doradcą Pełnomocnika Rządu d.s. Osób Niepełnosprawnych.

Od 1981 roku organizował w Koninie Ogólnopolskie Przeglądy Filmów „ Żyją Wśród Nas” ( to jedna z 4 tego typu imprez w świecie ).

Piotr Janaszek był przede wszystkim twórcą nowatorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzieci i Młodzieży w Mielnicy nad Gopłem,  który rozpoczął działalność  na początku lat 80 ubiegłego wieku  a jego głównym celem  była integracja osób niepełnosprawnych ze społeczeństwem. Ośrodek powstał nakładem wielkich sił i środków . Każdego roku przebywało tu 250 osób z najcięższym kalectwem z całego kraju i z zagranicy.
Ludzie z całej Polski pisali do Niego listy z prośbą o przyjęcie na turnus rehabilitacyjny – niektóre  były tylko adresowane „ Doktor Mielnica” i docierały do rąk adresata.

W 1989 roku  Piotr   w Koninie Fundację Mielnica z filią w Nowym Jorku.  Powstały wówczas dwa Warsztaty Terapii Zajęciowej – najpierw w Koninie, który był jednym z pierwszych w Polsce, drugi – powstał po kilku latach w  Mielnicy ; Zakład Pracy Chronionej ; Przychodnia Rehabilitacyjna; Klub Sportowy Osób Niepełnosprawnych „Spartakus”. Istnieje nadal Ośrodek Kształcenia Instruktorów Terapii Zajęciowej a ponadto mieszczą się tu  Redakcje Kwartalnika „Warsztat Terapii Zajęciowej” i ” Wiadomości Mielnickich”.

Założono tu także  Hostel dla Matki z Dzieckiem Niepełnosprawnym.

W Koninie organizował  pierwsze Ogólnopolskie Olimpiady Umiejętności Osób Niepełnosprawnych „Abilimpiada”. Jedynej tego typu imprezie w Polsce nadano imię Doktora Piotra Janaszka.

Piotr  rozpoczął także tworzenie Środowiskowego Domu Samopomocy dla Osób z Upośledzeniem Umysłowym, w którym znalazło opiekę i zajęcie 35 osób upośledzonych umysłowo z okolic Konina.

„Doktor Piotr Janaszek, jako jeden z niewielu w Polsce –  pokazał, że turystyka zagraniczna osób niepełnosprawnych jest możliwa . Miał wielu przyjaciół na całym świecie. Dzięki  kontaktom zagranicznym udało Mu się organizować pobyty osób niepełnosprawnych w Szwecji, Holandii, Czechach, Francji, Niemczech, Węgier, Włoch i Francji.  Gdy przebywał w Stanach Zjednoczonych  od razu zorganizował dzięki współpracy i wsparciu wielu przyjaciół Amerykańskich –  w 1990 roku  a potem w 1991 i 1992 roku  przyjazdy grup niepełnosprawnej młodzieży do Nowego Jorku .

Piotr z wielkim zaangażowaniem pomagał młodzieży niepełnosprawnej w podjęciu studiów i pracy.

Sprowadzał z zagranicy transporty darów dla organizacji charytatywnych…… „

Był przy tym Człowiekiem bardzo skromnym. Zawsze podkreślał, że to zasługa całego zespołu  i oddawał  hołd swoim poprzednikom. „ Nigdy nie chwalił się odznaczeniami i wyróżnieniami, które otrzymywał, chował je głęboko na dno szuflady… Otrzymał ich wiele. Wiadomo jednak, że najważniejszym dla Niego odznaczeniem był Medal im. Karola Marcinkowskiego przyznany w 1984 roku przez Akademię Medyczną w Poznaniu, której był absolwentem, nagroda im. Hanny Dworakowskiej Serce na Dłoni (1988r.). Dzieci odznaczyły Go Orderem Uśmiechu – był dla nich „Doktorem Mielnicą”, człowiekiem który „leczył je uśmiechem” i zarażał radością życia. „

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nadał pośmiertnie Doktorowi Piotrowi Janaszkowi Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski. Pośmiertnie zostały także przyznane: Medal ”Twórcy Polskiej Rehabilitacji” z numerem 50. – ostatnim z wybitych z Jego inicjatywy, tytuł ”Wielkopolanina Roku 1998” przyznany przez słuchaczy Radia Merkury, tytuł ”Człowieka Wielkiego Serca” przyznany przez widzów poznańskiego programu Wyzwanie…..

 

tekst opracowałam na podstawie:  http://www.mielnica.org.pl/test1-3 

 https://podajdalej.org.pl/o-nas/patron-fundacji/

zdjęcia  Piotra Janaszka z dziećmi i w rozmowie z dziennikarką pochodzą  ze strony http://www.mielnica.org.pl/test1-3

 

Z pamiętnika Marii J. Nowakowskiej ( 25 ). Mariolka na „ wywczasach „ , Grębanin i Potworowski.

Specjalnie dla  Kuracjuszek  w Grębaninie z Mariolką na czele  ( bo może nie dotrwają  w czytaniu do końca tego wpisu z racji intensywnych zabiegów ) – zaczynam od obrazów Tadeusza Piotra Potworowskiego , którego śladami chodzą po pałacu a może spotykają się z jego duchem lub innymi malarzami, którzy tam miesiącami gościli …

 

Tadeusz Piotr Potworowski : Przed lustrem , 1932

Tadeusz Piotr Potworowski ; Portret żony z córką , 1938

Tadeusz Piotr Potworowski; Cyrk; 1939

Tadeusz Piotr Potworowski, Uliczka w Hiszpanii , 1945

 

Któregoś dnia , gdy rozmawialiśmy w messengerowej Grupie na temat nadchodzącej zimy i ew.  wypadu np. do Egiptu ( oczywiście w marzeniach ) i obejrzeliśmy nad – Czerwonomorskie krajobrazy  ,  Mariolka napisała :

piękne widoki – ja już spakowana na rehabilitację . Odnowią mnie tak, że mnie nie poznacie

wprawdzie już przedtem mówiła, że ma zaplanowany ten turnus i zniknie nam na 3 tygodnie – ale teraz już sytuacja nabrzmiała 🙂

jadę na 3 tygodnie – to długo – ale przypomnę sobie czasy gdy właśnie tam z obecnym szefem organizowaliśmy turnusy rehabilitacyjne dla dzieci z wadami postawy ( musieliśmy zdobyć namioty wojskowe , zakwalifikować czyli badać dzieci ze wszystkich okolicznych szkół , pilnować zabiegów itp. )

 ALE WIECZORY BYŁY WESOŁE PRZY GITARZE I ŚPIEWACH.

Na dodatek jest tam jeszcze Zosia – kucharka która świetnie gotuje a na dodatkowy dodatek  J jedziemy tam razem –  4 koleżanki i mamy 2 sale wyposażone  we wszystko co potrzeba.

Czyli będzie miło i jeszcze wrócę do zdrowia

No to Super, odparłam, myśląc jaka jest dzielna – po powrocie zza światów – o czym nam pisała – ciężkim udarze – żyje pełnią życia – niejeden by się „ zapadł w sobie „, odizolował albo wsłuchiwał w swój organizm „ czy coś nie szwankuje „. Mariolka idzie do ludzi , ze swoim uśmiechem, pogodą ducha i życzliwością !!!

 

A gdzie ta rehabilitacja, zapytałam :

Może pisałaś

Ale nie zapamiętałam – jeśli tak….

Rozglądaj się

Wszystko nam opisuj

No i ćwicz ćwicz ćwicz

Ooo piszę jak mamusia  ocknęłam się w tej nieustannej roli

Znalazłam to co napisałaś – fajne – tylko teraz nazwa miejscowości !

Mariolka od razu wrzuciła :

będę w Grębaninie  –  wsi pod Kępnem  –  jest to jeden z oddziałów szpitala w Kępnie -oddział rehabilitacyjno – leczniczy. Po udarze tam stawiali mnie na nogi a jak już pisałam wiele różnych miłych wspomnień mam z tym miejscem z lat młodości

Od rana będę Cię wypatrywała na Mapie Google:)

Mariola na to :

wypatruj – w drodze będę śledzić lasy , pola i myśleć o Was wszystkich.

Szybciutko znalazłam w necie i wrzuciłam link :

Oddział Leczniczo – Rehabilitacyjny SPZOZ
63-600 Grębanin; 97
62 782 74 30

O, jak tam pięknie, rzuciłam oglądając zdjęcia.

Pałacyk chyba

Muszę zgłębić

Mariola:

o !!!!!!! znalazłaś- jesteś niesamowita. postaram się zrobić zdjęcia wnętrz. Nad wejściem jest taras a mój pokój będzie właśnie za nim .

Był to pałacyk księstwa Potworowskich *wnętrza są też ładne – postaram się zrobić zdjęcia np. jadalni . Oczywiście wszystko obecnie wewnątrz zmodernizowane

 

A Mariolce miłego rozpakowywania się i zagnieżdżania na turnusie

W tak pięknym pałacyku to też strawa duchowa – odparłam …

 

Mariolka właśnie czyta tekst poniższy 🙂

a tak naprawdę na zebraniu Rady Gminy Kępno 1990, zdjęcie z netu

 

*Tu niewielkie uzupełnienie z netu :

Tadeusz Piotr Potworowski herbu Dębno ( 1898 – 1962 )- polski malarz, scenograf i pedagog.

Pełnię jego życia , miejsca które odwiedzał i zaangażowanie można poczytać w materiałach źródłowych w internecie .

 

-Jednak czytając –  zmieniłam zdanie – bo postać to tak interesująca , że  streszczę oraz zacytuję  to co w Wikipedii. ( może kuracjuszki w ośrodku Rehabilitacji w Grębaninie z Mariolką  na czele, zechcą tu przeczytać : ) wyodrębniam akapity , bo w Wikipedii wszystko zlane w „magmę”  ) …..

 

Ojciec – Gustaw Seweryn Potworowski herbu Dębno – był dyrektorem motorów Diesla w Warszawie , matka Jadwiga z domu Wyganowska zginęła tragicznie w Zakopanem gdy Tadeusz Piotr miał 15 lat.

Wówczas ojciec  wywiózł trzech synów do rodziny na Kresy.

Tadeusz Piotr – po ukończeniu gimnazjum wstąpił do pułku ułanów i brał udział w bitwie pod Krechowicami. Po I wojnie światowej rozpoczął studia architektury na Politechnice Warszawskiej, ale wkrótce został ponownie zmobilizowany.

W kampanii bolszewickiej, pod Zamościem  był ranny , w efekcie  zdemobilizowany co umożliwiło mu podjęcie studiów na ASP w Krakowie.

Miał zajęcia w pracowni Józefa Pankiewicza i wtedy związał się z Komitetem Paryskim.

W 1924 roku razem z kolegami Komitetu wyjechał do Paryża.

Jednak tam, jego kontakty z kapistami  uległy ochłodzeniu, wynajął osobną pracownie na Montparnasse.

Utrzymywał bliskie relacje z Tadeuszem Makowskim i Tytusem Czyżewskim.

„Na organizowany przez kapistów słynny „Super Jazz Bal du Montparnasse” przygotował dekorację odtwarzającą dno morza.”

W 1928 roku poznał w Paryżu Magdalenę Mańkowską – studentkę antropologii, wkrótce wzięli ślub i wrócili do Polski gdzie urodził się ich syn Jan.

Zamieszkali w majątku żony w Rudkach pod Szamotułami. W pałacu  w Rudkach gościli miesiącami wielu artystów – przyjaciół – m. in Jana Cybisa.

„W 1931 odbyła się pierwsza wystawa Kapistów w Warszawie. w Klubie Artystów w hotelu Polonia, oraz wystawa pod nazwą Nowa Generacja w Instytucie Propagandy Sztuki, gdzie otrzymał nagrodę za obraz Trzy kobiety we wnętrzu.

W 1932 w Poznaniu w Salonie Makowskiego zorganizowano indywidualną wystawę artysty.

Po podziale majątku Rudki, w roku 1935 Potworowscy przenieśli się do majątku Grębanin należącego do Mańkowskich. ( pogrubiłam czcionkę , by Mariolka nie przegapiła tej informacji J )

W 1937 r. artysta otrzymał srebrny medal na Międzynarodowej Wystawie Sztuki i Techniki w Paryżu, oraz nagrodę ministra spraw zagranicznych.

Pierwszą dużą, indywidua2lną wystawę miał Potworowski w 1938 w Instytucie Propagandy Sztuki w Warszawie, a następnie we Lwowie.

Po udziale w kampanii wrześniowej 1939  ukrywał się w wiosce nad Bugiem, a następnie przez Kowno dostał się do Szwecji. Pod Sztokholmem pracował fizycznie, ale też malował i rzeźbił. Miał także liczne wystawy swoich prac.

W 1941 roku udało mu się sprowadzić żonę i dwójkę dzieci.

W 1943 cała rodzina przedostała się na Wyspy Brytyjskie. W Londynie był przez pewien czas prezesem Stowarzyszenia Polskich Artystów, publikował artykuły i od 1948 roku regularnie wystawiał swoje prace w Gimpel Fils Gallery.

W 1949 roku został profesorem Bath Academy of Art w Corsham. Był członkiem postępowej London Group i prestiżowje Royal West of England Academy.

W latach 50 ubiegłego wieku dużo podróżował   – odwiedził Hiszpanię, Włochy, Francję i ślady tych podróży można znaleźć w jego obrazach.

W 1958 roku przyjechał do Polski.

Po powrocie do kraju, miał pierwszą wystawę  w poznańskim Muzeum Narodowym .

Następne wystawy odbyły się w Krakowie, Sopocie, Warszawie, Wrocławiu i Szczecinie. Bardzo dobre przyjęcie jego twórczości przyczyniło się do podjęcia decyzji o pozostaniu w kraju.

Artysta objął pracownie malarstwa w PWSSP w Poznaniu i Gdańsku.

Na XXX Biennale Sztuki Współczesnej w Wenecji dostał nagrodę.

W styczniu 1962 odbyła się w Muzeum Narodowym w Poznaniu wystawa indywidualna prac Potworowskiego powstałych po powrocie do kraju.

W marcu 1962 r. miał wystawę w Galerie Lacloche w Paryżu.

Zmarł 24 kwietnia 1962 w Warszawie, spoczywa na Cmentarzu Powązkowskim w Alei Zasłużonych. „

 

A oto charakterystyka jego twórczości :

 

„Z wszystkich członków Komitetu Paryskiego najwcześniej porzucił postimpresjonizm dla własnych poszukiwań.

W swoich obrazach wprowadzał elementy geometrii, malarstwa materii, a nawet informelu.

Obrazy Potworowskiego, wyróżniające się kompozycją, były zawsze budowane w oparciu o harmonię barw.

Często eksperymentował, by uzyskać najsubtelniejsze rozwiązania kolorystyczne. Stosował również technikę collage i wzbogacał obrazy o elementy fakturowe.”

 

Wybrałam też bardzo ciekawe zdania, które zapisał :

 

w 1952 roku –

„Umysł ludzki rozwija się tylko w kontakcie z naturą, skoncentrowany na sobie degeneruje się”.

W 1961 roku –

„Malarstwo przychodzi w chwilach zupełnej rozpaczy, kiedy zdaję sobie sprawę, że jestem zamknięty w pokoju bez drzwi. Pułapka śmierci, jedyna droga wyjścia. Obijam się o gładkie ściany. Malarstwo to walka z nieznaną, przerażającą, nieprzeniknioną ścianą mojej świadomości” .

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Piotr_Potworowski

https://culture.pl/pl/tworca/tadeusz-piotr-potworowski