ponownie mapka łagrów na terenie Rosji ….
Pamiętnik mojego teścia – Jana Konopielko ( 36 ). Ciekawe zjawisko pogodowe nad Cieśniną Tatarską i droga powrotna .,
Pamiętnik Jana Konopielko ur.12 lutego 1906 r w Kołpiei, zmarłego 22 grudnia1985 w Olsztynie . Spoczywa na Cmentarzu w Lidzbarku Warmińskim obok swojej żony-Heleny z d. Wojciul
Powrotna droga z Buchta- Banina
Zanim przystąpię do opisania powrotnej drogi z punktu przesyłkowego , należy chyba poświęcić parę słów samej przystani.
Buchta- maleńka przystań przy brzegu Cieśniny Tatarskiej.
Z jednej strony- południowej otaczają ją skały, a od strony północnej sowiecka część Sachalinu.
Tą cieśniną wypływają statki na Morze Ochockie.
Tym to morzem, podążają statki do portu w Magadanie.
Do rzeki Kołymy, gdzie kopią złoto…..
Z tego punktu przesyłowego rocznie odprawia się około 20 tysięcy więźniów różnego rodzaju do kopania złota- kruszcu.
Z Kołymy wraca w ciągu roku około 5 tys. nieszczęśników.
Już są niezdolni do żadnej pracy.
Z Buchta Banina odwożą ich znowu do innego łagru, jeśli jeszcze nie ukończyli swego terminu pobytu w obozie.
Nowostka nad Cieśniną Tatarską
Świeci jasno słoneczko.
Ani jednej chmurki na niebie.
Mijają dwie minuty i już na firmamencie pokazuje się ciemny pęcherzyk.
Za minutę polało z niego jak z cebra.
Wszystkie nierówności zapełniła woda.
Gdzie były rowy, tam już szumiały rzeki pełne wód.
Z tego małego ciemnego pęcherzyka na niebie była taka ulewa, jakiej ja jeszcze nigdy nie widziałem.
Minuta minęła i znów słoneczko świeci.
Tak to szybko zachodzi zmiana pogody w tej północnej krainie, nad Sachalinem radzieckim.
Powrót
A teraz wracam do tematu, do wyjazdu z Buchta Banina. Opuszczam więc ten maleńki port na wschodnim krańcu Rosji skąd wysyłają na Kołymę i skąd widać wyspę Sachalin …
A było tak. Na drugi dzień po odejściu okrętu ( na Kołymę ) z tej przystani, zebrano nową grupę i popędzono na stację kolejową.
Tam po gdzie po rozsortowaniu według stanu zdrowia – kto chory a kto zdrowy, ruszył pociąg w powrotną mękę.
Ja dostałem się do wagonu dla chorych.
Znalazłem miejsce na samych górnych narach.
Jazda nie była najgorsza, chociaż czułem ból – reumatyzm w lewej nodze i mocne pieczenie lewego oka, który to ból nękał mnie też myślą, że zostanę tylko z jednym okiem.
Za dobę byliśmy nad rzeką Amurem, gdzie przeprawiliśmy się promem dwupiętrowym.
Tu nas nakarmiono suchym chlebem i porcyjką cukru.
Dostarczono nam do wagonu wody. Nie brakowało jej tak, jak przedtem , w drodze do punktu przesyłowego, kiedy to nieomal nie umarliśmy pod drodze.
W drodze z Komsomolska do Bajkału mieliśmy nieprzyjemne wydarzenie.
Zmarł w wagonie , na sąsiedniej narze , towarzysz niedoli.
Patrzyliśmy jak cicho umiera.
W niczym nie mogliśmy pomóc.
Serca nasze ściskał ból.
Z g i n ą ł z w y c i e ń c z e n i a .
Po pewnym czasie zabrano go od nas.
Po siedmiu dniach znaleźliśmy się w mieście T o m s k i e , gdzie wysadzono nas i odprowadzono do obozu, znajdującego się dwa kilometry od miasta.
Korzystając z prawa- 15- dniowego wypoczynku – karantinu – po podróży – udałem się do lekarza obozowego w sprawie chorego oka.
Przedstawiłem, że oko coraz gorzej boli i mało co widzę.
Prosiłem lekarza, żeby mnie odesłał do szpitala na leczenie.
Nie przyjął mojej prośby i powiedział, że mogę odpoczywać i co trzy dni przychodzić do niego.
Nie dał żadnego lekarstwa.
Po trzech dniach zgłaszam się znowu do niego.
Obejrzał, i mówi, że oko już lepiej wygląda.
I znowu nie dał lekarstwa.
I oto cudem oko bez lekarstwa zaczęło się goić.
Jeszcze przeszło trzy dni i ono zaczęło się oczyszczać od ropienia.
Z każdym dniem z okiem było lepiej.
Cieszyłem się z tego niezmiernie.
c.d.n.
Taka podróż i racja żywieniowa… Ciężka, ponad siły praca… Choroby…
Zainteresowała mnie Buchta. Poszperałam trochę i znalazłam takie coś:
https://ciekawostkihistoryczne.pl/2019/04/29/zaczeli-mlocic-biedaka-plazem-lopat-tak-jakby-to-byl-snop-zboza-jak-wygladal-los-polakow-pracujacych-w-kopalniach-na-kolymie/
Takie trochę uzupełnienie Janowego pamiętnika
Pozdrawiamy Zosiu