Jan po 12 latach opisywanych przeżyć katorżnika … zawsze taki – silny i pogodny
Pamiętnik Jana Konopielko ur.12 lutego 1906 r w Kołpiei, zmarłego 22 grudnia1985 w Olsztynie . Spoczywa na Cmentarzu w Lidzbarku Warmińskim obok swojej żony Heleny z d. Wojciul
Na terenie obozu w Tomsku powstało zamieszanie.
Etap, który przybył z Workuty, po 15- stu dniach odpoczynku, nie wyszedł do pracy.
Ci ludzie z Workuty i tam byli buntowszczykami.
I dlatego ich wywieźli z tamtego obozu.
Stare brygady, mieszkające w innych barakach pod ich wpływem także przygotowywały się do nie wychodzenia do pracy.
Kierownictwo łagra szybko postanowiło pozbyć się tych, jak ich nazywano „ bandytów”, bo siali ferment wśród więźniów.
Zorganizowano wywóz ich z tego obozu do innego, w Żezkazgan na Kazachstanie.
Do obsługi w tym transporcie zabrano mnie i innych moich znajomych.
Dano nam wagon, w którym my przygotowywaliśmy posiłki dla więźniów.
Mieliśmy do syta mięsa, masła, ryby i różnych kasz, nie mówiąc już o chlebie.
Podróż do Żezkazganu trwała 3 dni.
Zbuntowany etap umieszczono w obozie zupełnie próżnym, by nowoprzybyli nie zetknęli się z innymi więźniami, których tam nie brakowało.
Niedawno czytałem , że w 1954 roku po powstaniu więźniów w pobliskim gułagu założono tam miasto.
( Ciekawostką jest także to, że później w tej okolicy często lądowały rosyjskie załogowe statki kosmiczne)
Jak zwykle po odbytej podróży , więzień miał prawo do karantinu – kwarantanny – 15 dniowej .
A więc po przyjeździe nowego etapu odbywał się odpoczynek. Ja również korzystałem z tych praw karantinu.
Dopiero po skończonej kwarantannie, wyszedłem do pracy po przepustce, z której już korzystałem prawie trzy miesiące.
Idąc do pracy, obok jednego obozu, zobaczyłem pełno ludzi siedzących i spacerujących po dachu baraku.
Zainteresowało mnie to, kto to może być?
A więc pytam idącego mi na spotkanie- kto to ci ludzie?
Odpowiada: „ A sztoż nie znajetie? Przywieźli z Workuty bandytów”.
Dopiero teraz domyśliłem się, że ja z tymi ludźmi jechałem w pociągu.
Więc bunt trwa dalej.
Ciekawe, co z nimi zrobią?
Wracam z pracy do swego łagru, i przysłuchuję się w baraku – o czym mówią więźniowie?.
Radzą się, by też nie pójść jutro do pracy.
Rozpocząć bunt.
Ale nie znalazł się prowodyr, któryby wszystkich obudził ze snu strachu, w którym przez kilkanaście lat trwali.
Odłożyli tę myśl powstania, aż ona lepiej dojrzeje.
Mijają dni podniecenia, bo ci, którzy tu przyjechali z dalekiej północy, nie wychodzą ze swego obozu, ale różnymi sposobami rozsiewają myśl buntu.
Nawołują do powstania.
Rozmawiałem z nimi.
Są dość młodzi bojowi i żądni walki o sprawiedliwość .
Sercem jestem z nimi. Ale ze mnie stary schorowany człowiek.
Wśród władzy, która tu rządzi, wyczuwa się zdenerwowanie.
Niektórych zwalniają z łagru a innych informują, że za dwa trzy miesiące będą zwolnieni z obozu.
Naczelnik NKGB z Ałma Aty w obozie naszym.
W miesiącu sierpniu 1954 roku przybył do naszego obozu referent do spraw politycznych ze stolicy Kazachstanu Ałmy Aty.
Wieczorem, tj. po pracy zrobiono zbiórkę wszystkich przed świetlicą.
W asyście władz obozu wyszedł do nas ten gość z Ałma Aty.
Na powitanie dano sygnał: „ Wstać”.
Podnieśliśmy się.
Wita nas przedstawiciel : „ Zdrawstwujtie grażdance”.
Milczenie.
„ sadzitieś pożałujsta”.
Wszystko to było dziwne, bo nigdy do nas więźniów, nikt tak grzecznie nie zwracał się.
Asysta gościa siada na krzesłach- a przedstawiciel zaczyna mówić:
„ Wot pryszło wremia, kogda ja, referent po politiczeskim dziełam przyjechał k wam, szto waszy dzieła budut razsmotreny na nowo, potomu szto w nich mnogo zdziełano niesprawiedliwości .
Mnogije iż was siedział niewinowaty. At zawtra waszy dzieła budut rozsmotreny czerez komisjiu .
Do tiech por, ja waszu żałobu( skargi) odkładywał na bok, jeśli oni ukazywali statju ( paragraf) 56 i 69.
Ja sam bojał etich politiczeskich dzieł. „.
Na słowa: „ bojał sam”- wszyscy z ironią zaśmieliśmy się.
Nazajutrz o 8.00 rano, wzywają niektórych więźniów na komisję.
Mnie natomiast wzywają do oper upołnomoczennowo.
Szybko się zjawiam przed jego twarzą.
Informuje mię, że mnie zwalniają z obozu od dziś.
Jeszcze należałoby mnie być w obozie 4 miesiące, ale za nienaganne sprawowanie w czasie pobytu w łagrze, zwalniają mię wcześniej.
Otrzymuję dokument zwolnienia z obozu i dają do podpisania oświadczenie , że nie będę rozgłaszał złych wiadomości o pobycie w obozie.
Nie mając wyjścia, podpisuję.
Wyszedłem z tego biura i idę do łagru, żeby dali lepsze ubranie i buty.
Otrzymuję.
Z walizką zrobioną z dykty wychodzę z d z i e s i ę c i o l e t n i e g o o b o z u n a
w o l n o ś ć .
C z y c i e s z ę s i ę z t e j w o l n o ś c i ? .
Tak, ale niezupełnie.
P o o p u s z c z e n i u o b o z u n i e m a m p r a w a w r ó c i ć t a m , s k ą d
m n e z a b r a l i z B i a ł o r u s i ,
a j u ż n i e m a m o w y o w y j e ź d z i e d o r o d z i n y ,
k t ó r a m i e s z k a w P o l s c e.
Stalinowski prykaz mówi, że wypuszczonych na wolność z łagra, nie wolno puszczać tam, skąd pochodzą, ale winni żyć na zesłaniu – na Syberii, Kazachstanie i innych oddalonych rejonach Związku Radzieckiego.
Wracają ludzie z komisji i opowiadają, że przepraszali ich za to, że siedzieli po 7- 8 lat niewinni.
Wszyscy, którzy byli na komisji, zostali zwolnieni z obozu, ale do domu nie mają prawa wracać: ciąży na nich wieczna zsyłka.
C.d.n.