Kochana Zośku!- pisze Ola ….
Kontynuując kolejny odcinek listu- teraz opiszę wspomniany w poprzednim mailu- Dworek ….
Dworek jest piękny, nostalgiczny, kryty złamanym prawie w połowie tzw . polskim dachem , z wysuwającymi się nieco ciekawskimi i uroczymi oknami mansardowymi w dolnej części i gankiem spiętym kolumnami. A więc weszliśmy – sień obszerna się otworzyła, właściwie salon, bo z prawej pianino, po lewej stylowe meble – lekkie a jednocześnie zdobne. Mój Boże, jęknęłam, bo dawno, a chyba nigdy nie byłam w takim miejscu i w dodatku w odróżnieniu od Dworu w Żelazowej Woli, w miejscu ogólnie dostępnym- użytecznym , zapraszającym gości, by się czuli jak w czasach zamierzchłych ale ujutnych ( jak mawiają Rosjanie na coś bardzo ciepłego i przytulnego). Dalej szeroka restauracja przypominająca jednak jadalnię, bo w prawym rogu zegar wysoki bił swoje godziny zapamiętale, stoły stylowe i krzesła i obrusy zapraszały i zaraz Pani z kartą, co byśmy zjedli- bo była właśnie pora po 13 gdy wszystko się otwiera zaprasza na dania smakowite. MY na to, że przyjechaliśmy by tu zamieszkać To nic, ze tylko na jedną noc. Dla nas ta noc stała się wiecznością Niezapomnianą. Dość wąskimi schodami, ale nie bardzo stromymi, więc bez skrzypienia w kolanach się obyło, bezszelestnie stąpaliśmy po stopniach , jeszcze niewielkie półpiętro z pokojem nr 3 ( ponoć jedynką ) i jeszcze kilka stopni i korytarz. Nie zwykły hotelowy- to korytarz dworku- po prawej mały okrągły stolik nakryty cudną narzutą, fotele, kanapa – my w lewo za Panią, pod drodze szafa z wielkim lustrem ustawiona do nas frontem przytulona do wypukłości muru , po prawej od niej kredensik na lwich łapkach, lustro szerokie ( uwielbiam ), storczyki- wyobraź sobie, że się pomyliłam ( ależ wstyd) i obwieściłam Jackowi, że żywe- dotykał i orzekł, że jednak sztuczne- ale piękne powiedział , od lewej nagle wpadło światło z okna mansardowego , my dalej olśnieni tym lśnieniem sunęliśmy w głąb korytarza, po miękkim dywanowym chodniku do pokoju nr 8. Belki nad głową , wszystko urocze, zachwyt, drzwi skrzypnęły cichutko . Weszliśmy i byliśmy w siódmym niebie, w królestwie ciszy, urody, wielka nowoczesna łazienka jedynie przypominała że jesteśmy w XXI wieku, belki podpierające sufit, krzyżujące się w urocze niby półeczki- tam drobiazgi nasze, tel. komórkowe złożone. Przestaliśmy istnieć dla świata…..
Zdj własne wnętrza Dworku ( 2018 r)
Pięknie opisuje Twoja koleżanka, choć ” pachnie” Twoim stylem – widać przesiąkłyście sobą. Super . Pozdrawiam
Świetne !!!! lubię Twoje pisanie- nawet nie jestem pewna, czy Ola to nie Ty ? może Ci opowiadała, a Ty ujęłaś w swój sposób- styl tak bardzo rozpoznawalny 🙂 nabrałam apetytu by zajrzeć do Kutna- nigdy nie byłam. Czekam na kontynuację opowieści !
Tak trzymać !
Wybierzmy się tam ! Koniecznie