I muzyka bucha przez uchylone okna i porywa do tańca.
Kasyno żyje młodością i bujną radosną wrzawą.
I w ten wieczór roztańczony gwiaździsty i mroźny spotykają się ich spojrzenia.
Pełne zaskoczenie, widzą się po raz pierwszy.
Stefa i Wacław , młodzi, śliczni, czarujący nieznajomi.
Ona o niespotykanej tutaj surowej urodzie rzeźbionej przez górskie wiatry , on delikatny kresowy chłopak.
I uśmiechy wysyłają niepewne i ich serca niespodziewanie przyspieszają bicie.
I już płyną do siebie przez salę, a może tylko on płynie do niej, siedzącej skromnie pod ścianą.
I zaproszenie do tańca.
I dotyk ramion, może przytulenie.
Może jakieś piękne słowa.
I rumieniec na smagłej góralskiej twarzy Stefki.
Piękny rumieniec i płonące błękitem oczy i jego szarawe .
I zatopienie w sobie i zachwyt.
I potem sny a raczej noce bezsenne.
I westchnienia….